Zdradzeni o świcie

Kobiety zazwyczaj płaczą głośniej od dzieci. Mają przewagę w doświadczeniu, każdy gest, każde smarknięcie, każda łza jest przećwiczona, sprawdzona na wielu ofiarach. Faceci nie. Faceci przeciwnie. Są cisi. Spokojni. Wzrok mają pusty, stalowy. Kobiety robią krok w przód w potem dwa w tył. Kobiety każą przysięgać przedszkolankom, że będą dla ich dzieci dobre. Dzieciom przysięgają, że po nie wrócą, że je kochają, że wcale tego nie chcą. Przysięgają im to na rany Chrystusa. Potrafią zorganizować sceny tak żenujące, że nawet worki na kapcie chowają twarze w szafkach, szafkach które niejedno już widziały.

Faceci nie robią scen. Prowadzą za rękę do drzwi, przytulają, szybko się żegnają, a kiedy przedszkolanka mówi, że trzeba już iść, to idą. Zamykają drzwi od sali, patrzą przez chwilę tępo w jadłospis, a potem opuszczają budynek. Tam już matki poprawiają sobie makijaże, zniszczone deszczem łez, wysmarkują nosy przeczesują włosy i suną do swoich obowiązków, odrodzone jak feniksy z popiołów. Faceci zaś wysyłają sms-y do żony/konkubiny/partnerki o treści oględnej, że nie było tak źle, albo że dzisiaj już dziecko nie tarzało się po podłodze, ale tylko rwało włosy z głowy. Piszą krótkie wiadomości tekstowe, które są równie krótkie co nieprawdziwe, choć z faktami się zgadzają. Bo wcale nie jest ok, jest kurewsko daleko od ok. Gardło ściśnięte, serce kłuje. Czują, że te parę pierwszych dni lub tygodni przedszkola będzie ich kosztować kilka lat życia mniej. I słusznie, bo muszą ponieść karę, zasłużoną karę za zdradę. Pakują się do aut, a drzewa cicho im szumią „Zdrajca, zdrajca”. Jadą. Inaczej niż zazwyczaj. Nie ruszają z piskiem opon, nie zajeżdżają drogi, nie pchają się przed innych na światłach. Jeśli zobaczycie w tych pierwszych dniach września smutnych panów za kierownicą, którzy zachowują się nader poprawnie to wiedzcie, że odstawili właśnie swoje dzieci do przedszkola. I nie chce im się żyć. W pracy będą nieobecni wspominając swoje przeżycia z przedszkolem związane. A to się pamięta bardziej niż członków komisji WKU, niż poprawkę na drugim roku, niż ustny z matury.

przedsz

Ja nigdy nie zapomnę co mi zrobili już w pierwszym miesiąca przedszkola. Przebrali w gimnastyczne body, nałożyli opaskę z nadrukowanym motylem i kazali tańczyć razem z resztą chłopaków. Trzymałem za dłonie moich towarzyszy niedoli – trutnia i trzmiela i musieliśmy podrygiwać jak pajace. Pamiętam, że po występie kilkuletnich klaunów mamy, całe szczęśliwe, całowały swoje pociechy i gratulowały im pięknie wykonanych piosenek oraz układów tanecznych, a mój ojciec wziął mnie na ręce i powiedział: No już dobrze, już jest po wszystkim. Chodź, ubierzesz się normalnie. On też był zdrajcą. Cholernym zdrajcą.

W hołdzie wszystkim ojcom, którzy wzięli na siebie ciężar winy zdrady o świcie.


One Reply to “Zdradzeni o świcie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *