Ja tylko…

W ciągu dwóch ostatnich dni przeszedłem dwie wywiadówki i czuję się jak armia Paulusa tuż przed kapitulacją – zrezygnowany, wyczerpany, co prawda odmrożeń mało, ale za to odciski na tyłku od krzesełek przystosowanych dla kilkulatków, owszem posiadam. Nie, nie pokażę. Idźcie sobie do gwiazdeczek instagramowych, jeśli Was podniecają takie historie.

Co nowego w moje życie wniosły te dwie wywiadówki? Nic. Co mi zabrały? Kilka godzin życia. Bo wywiadówki zabijają powoli. Ale zabijają. Myślę, że podczas tych dwóch dni straciłem więcej szarych komórek niż gdybym przez całą noc oglądał powtórki Koszalińskiego przeglądu kabaretowego. Niektóre rzeczy były tak głupie, tak nudne, że nie odważę się ich opowiedzieć nigdy i nikomu. Rodzinie nie chciałbym serwować cierpień, a psychoanalitykowi dewastować uczucia, że zna się na swoim fachu. Bowiem na wywiadówkach z ludzi wychodzą rzeczy straszne, potworne. Zmieniają się oni w jakiś sejmowych wyjadaczy, a ich główną bronią jest obstrukcja. Pisałem o tym w poście o wywiadówkowych pierdołach Zapomniałem wtedy, żeby wspomnieć słów kilka na temat prowadzących wywiadówki. Oni też potrafią mieć co nie co za uszami. Podrapmy więc tam trochę i zobaczmy, co za syf wyskrobaliśmy:
wywiad
ODPOWIECIE MI ZA TO

Wasze dzieci mnie nie lubią. Ja nie lubię waszych dzieci. One zmieniają moje życie w koszmar. Ja zrobię Wam tyle krzywdy, ile się da przez te marne 2-3 godziny. Zatruję wasze serca jadem, spowoduje, że będziecie sobie skakać do gardeł, wywlekę każdą rodzinną tajemnicę.

PANI PODPISIK

Najważniejsze dla mnie są papierki. Zgoda na wykorzystywanie danych osobowych (czyli zwracanie się do ucznia po imieniu). Zgoda na używanie podręczników używanych. Zgoda na udział w wycieczkach. Zgoda na udział w  wycieczkach pieszych. Zgoda na udział w wycieczkach pieszy i autobusowych. Po co więc i na co ta pierwsza zgoda? Nie wiem, ale podpisujemy takie już od lat, więc co Państwu szkodzi?
Najbardziej absurdalna zgoda, którą podpisałem, dotyczyła przyjęcia do wiadomości niezgody szkoły na używanie przez dzieci alkoholu, narkotyków oraz innych (sic) środków, jak na przykład lekarstwa bez pisemnej zgody rodziców. Ktoś z sali rzucił hasło, że może więc wypiszmy zgodę na wypicie 3 piw i spalenia jednego skręta w ciągu tego weekendowego wypadu. Pani podpisik schowała się wtedy za arkusiki papierów i zatkała sobie uszy. Widocznie nie miała pisemnej zgody na wysłuchiwanie takich bezeceństw. Może to kogoś śmieszy, ale ja dwa dni temu podpisałem więcej dokumentów niż podczas załatwiania kredytu hipotetycznego. Nie zdziwiłbym się gdybym pomiędzy nimi podpisał się też pod apelem smoleńskim oraz zeznaniem, że to ja zabiłem Kennedy’ego.

CO JA TO MIAŁAM?
No dobrze, to co ja tu miałam powiedzieć? Łapie się ściągi co kwadrans, ale zamiast przechodzić od punktu do punktu to płynie od anegdoty do anegdoty. Przy pierwszej uśmiechamy się życzliwie, przy drugiej ja zaczynam się kręcić nerwowo. Przy dziesiątej doznaję załamania nerwowego jak podczas „Strasznego dworu” (to taka opera, wyobraźcie sobie), na który zaprosiła mnie Małgorzata. Otóż studiując program (słuchanie i patrzenie znudziło mi się po 5 minutach) pod koniec aktu drugiego stwierdziłem ze zgrozą, że nie zajrzałem na okładkę tylną ulotki i nie zauważyłem dotąd, że to nie koniec. Że jest jeszcze akt 3. Pani co ja to miałam jeszcze nie jest podzielona na akty. Nie ma do niej programu. Ona zasuwa z głowy i nawet ona nie wie, kiedy jej się skończą anegdoty. Najczęściej decyzję podejmuje spontanicznie jak ss-man w filmach wojennych, który obserwując podczas palenia szluga jak katują partyzanta, mówi wreszcie – Dajcie mu spokój, on już nic nie powie. Właśnie tymi słowami zwróciłem się do żony po powrocie z wywiadówki.

STATYSTYK
Wszystko zamieni w liczby. Liczby, które nic nie znaczą, ale ładnie układają się w tabelki i wykresy. Nieszczęsny ten statystyk nauczyciel najchętniej spełniłby się w jakiejś korporacji, a tak prezentuje znudzonej publiczności liczbę osobobułek zjedzonych w przeciętnym semestrze, albo krzywą zależności między nieusprawiedliwionymi nieobecnościami, a oceną ze sprawowania. Więcej przykładów nie podam, bo mój mózg wyłączył się po drugim. Zresztą nie jestem pewien, czy ich nie zmyśliłem.

JA TU TYLKO JESTEM NA ZASTĘPSTWIE

Najbardziej bezsensowna strata czasu ze wszystkich. Tutaj męczą się wszyscy. Nauczyciel duka jak głupi Jaś wezwany do tablicy. Co druga odpowiedź brzmi tak, właśnie tak: Szczerze mówiąc nie wiemJa tu jestem na zastępstwie. Do ostatniego Euro podobnie gadali nasi piłkarze gdy wracali jak  niepyszni z imprez sportowych o znaczeniu europejskim lub  światowym.

Jak się tak w sumie zastanowić to jest to piękne zdanie. Może wydam kiedyś tomik wierszy pt. „Ja tu jestem tylko na zastępstwie

 

 

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *