Kufa, kufie łba nie urwie

– Jak idziesz, kufa, kufo, kufa! – usłyszałem wczoraj na ulicy. Niejasne? Już spieszę tłumaczyć.

Zacznijmy od tego, że zamieniłem popularne przekleństwo (wyraz na 5 liter pogardliwie wyrażający się o zwyczajach seksualnych (zazwyczaj) kobiet) na słowo kufa, żeby mnie FB nie zgilotynował. To teraz wytłumaczmy tę kufę po trzykroć. Pierwsza KUFA służy oddaniu nastroju, w tym wypadku oburzenia. Prawdopodobnie doszło do zagrożenia lub nawet kolizji na drodze pieszej. Druga KUFA to obelga, na co wskazuje przypadek – kufo, czyli ty kufo. Trzecia KUFA to już prościzna – ona jest po prostu znakiem przystankowym, wykrzyknikiem.

No dobrze. Skoro już jesteśmy razem (nie licząc tych co odpadli przy pierwszej kufie), to możemy przejrzeć sobie nasze pozostałe ogłoszenia parafialne Ojca Wwwirgiliusza. Co tam jeszcze mamy w gablocie?

Zaintrygowała nas z Królową Matką wiadomość, że w polskiej armii służą psy. Najchętniej przyjmowane są owczarki niemieckie i belgijskie. Tak się składa, że nasz Diuk to nieformalny owczarek belgijski. Papiery zaginęły mu w ośrodku adopcyjnym. Wracając do psów żołnierzy to okazuje się, że mogą one od szeregowego awansować nawet (pokonując 5 czy 6 stopni kariery) do sierżanta. Królowa Matka stwierdziła, że w jej oczach Diuk jest już od dawna generałem. Pytanie o moją szarżę w jej oczach wolę sobie chyba zostawić na kiedy indziej.

Skoro przy tym jesteśmy… Będę się z Wami dzielił czasem rekomendacjami na temat pozycji kulturalnych. Kilka dni temu po męczącym dniu w korporacyjnej rzeczywistości obejrzałem sobie, prowadzony chyba jakimś placem bożym, „Ucieczkę z kina Wolność”. Kiedyś historia cenzora, któremu rzeczywistość robi bajkowe psikusy to była opowieść o zeszmaceniu się. I tyle. Teraz widzę człowieka w pracy, której chyba nie lubi, ale na zmiany jakoś nigdy nie było czasu. Pracy absurdalnej, ale z regułami. Tylko, że one właśnie przestają działać. Świat właśnie staje dęba, a ja zamiast odrazy, to co czuję do niego nazwałbym współczuciem. Ciekawe dlaczego?

Jak Królowa Matka się obudzi to jedziemy po karszera. Bo już mam dosyć pożyczania tego sprzętu od kolegi i patrzenia jak Królowa Matka spogląda z tęskontą na większy i mocniejszy model sąsiada. Uważam, że do dekalogu kobiet zamieszkujących domki szeregowe powinno trafić przykazanie: „Nie będziesz pożądać karszera sąsiada swego, zawstydzając męża poślubionego”. To by było na tyle. Teraz poproszę Was o kawę.

Poniżej znajdziecie link do programu wspierającego „Kup mi kawę”. Wystarczy kliknąć by przenieść się na bezpieczną i prostą stronę, gdzie można zasilić mnie dowolnym datkiem, co ważne – bez żadnych rejestracji. Ostatnio zbieram na karszer, taki, żeby był równie długi jak sąsiada, albo dłuższy. Oczywiście o większej mocy. Każdy grosz się liczy.

https://buycoffee.to/ojciecwww

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *