Kompleks pustych przebiegów

Każde schorzenie psychiczne ma jakiś wpływ na środowisko zewnętrzne. Każde jest mniej lub bardziej dla rodziny upierdliwe. Ponieważ od jakiegoś czasu czytam w komentarzach „ochy” i „achy” na mój temat, postanowiłem dla równowagi odkryć jedną ze swych wad. Wstydliwych tajemnic. Ciemnych stron. Szkieletów w szafie, szczurów w zupie, wrzodów w … i w ogóle.

Przyznaję się. TAK. Cierpię na kompleks pustych przebiegów. TAK. Narażam moją rodzinę na życie z człowiekiem, którego napędza kompleks pustych przebiegów.

Nie wiecie, co to? Nazwa wzięła się z czasów komunistycznych, jakiegoś programu gospodarczego, który oglądałem w tym czasie, gdy moi pięcioletni rówieśnicy degenerowali sobie mózgi królikiem Bugsem, Myszką Miki i innymi wytworami kapitalistycznego reżimu. Ja w tym czasie zgłębiałem wiedzę o uprawie roli z programu Tydzień za miastem i uczyłem się, na czym polega (nie)gospodarka socjalistyczna. W jednym z odcinków programu, którego nazwy już nie pomnę, Chodziło o to, że ciężarówki wiozące towar z punktu A do punku B, wracały puste i zastanawiano się, co zrobić, żeby puste nie wracały. Żeby nie było pustych przebiegów.

Ja się nad tym zastanawiam całe życie. Nie. Nie twierdzę, że telewizja Urbana zryła mi psychikę. Taki się po prostu urodziłem. Wszystko co robię, jest podporządkowane kompleksowi pustych przebiegów. Przykład? Idę do sypialni. Więc biorę ze sobą książkę, którą będę chciał poczytać wieczorem. Wracając zaniosę do kuchni kubek, który Królowa Matka zostawiła na nocnym stoliku wczoraj, a do łazienki szlafrok, żebym miał się w co ubrać, kiedy będę wychodził z wanny. To prosty przykład, ale w mojej głowie powstają kombinacje o wiele bardziej wyrafinowane. Jak mistrz szachowy kontroluję kilkanaście ruchów naprzód. To naturalnie wymaga zastanowienia. Czasem, gdy zaczynam sprzątanie mieszkania, pół godziny zastanawiam się czy wyjąć najpierw odkurzacz, czy też otworzyć okna w salonie, żeby zaczęło się wietrzyć. Bo jeśli zacznę od odkurzacza, to jak opróżnić zmywarkę? Gdy wystartuję od okien to fakt, zrobię zmywarkę i poskładam suche ciuchy, ale jak umyję podłogę w łazience?




To są rozterki i problemy, o których nie mogę opowiadać nigdy, nikomu. Królowa Matka jak tylko to słyszy, dostaje ataku szału i chce mnie wysyłać do czubków. Dzieci w ogóle nie wiedzą, o co chodzi. Podobno w rodzinie był już taki przypadek, kuzynka babci miała to samo, ale nie żyje od 25 lat. Jestem sam. Gdy mówię do Królowej Matki: „Skoro idziesz do kuchni, to wracając proszę postaw torbę z makulaturą pod drzwiami wyjściowymi. To nie będę musiał niepotrzebnie tam chodzić”, w odpowiedzi słyszę serię przekleństw i gróźb karalnych, które kończy obietnica, że wyrzuci mnie z domu szybciej niż herbata wystygnie.

Z dziećmi jest trochę lepiej, ale w sumie jeszcze gorzej. Bo niby słuchają bardziej. Tylko co z tego skoro zawsze coś pomylą. Miała zanieść ręcznik do łazienki, a zostawiła go w sypialni. Postawić buty obok stołu, a wyniosła na balkon. Czasem mam wrażenie, że robią to celowo. Szczuci przez Królową Matkę…

Od paru dni jestem słomianym wdowcem. Siedzę w domu sam i cieszę się świętym spokojem i 100% wykonywalnością zaplanowanych przebiegów. Gdy kończyłem pisać tę notkę zachciało mi się pić. Dzięki temu zdążyłem wyjąć naczynia ze zmywarki, przełożyć ciuchy do prasowania z suszarki na deskę do prasowania, zrobić siku (nie chciało mi się aż tak bardzo, ale dzięki temu nie będę musiał chodzić dwa razy) i mam już większość załatwioną. Genialne, prawda?




2 Replies to “Kompleks pustych przebiegów”

  1. trzy słowa… MAM. TO. SAMO.
    UFFF… więc i ja zaliczyłam coming out:) jak fajnie że nie jestem z tym sama
    Ps. Może istnieje gdzieś jakas grupa wsparcia?

Skomentuj Mama Kamila Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *