Wpuszczony w kanał albo

Wiecie za czym rozglądałem się po Wenecji? Za praniem. Tam gdzie na balkonie albo pod oknem gacie, tam prawdziwe życie. Nie było tego zbyt wiele, albowiem Wenecja (w przeciwieństwie do Danii, mój Książe – tak zgadywanka cytatowa trwa) jest jednym wielkim hotelem i restauracją. To nic. I tak bardzo mi się podobała. Jest to bez wątpienia wspaniała kobieta o podstępnie urzekającej urodzie. Chociaż stoi w wodzie po kostki a czasem nawet po pupcię.

I tak nasz cotygodniowy obrządek prania brudów odbędzie się w Canale Grande, który wcale i wbrew obiegowej opinii nie śmierdział, kiedy go odwiedziłem.  Fajnie. Fajnie też jest mieć dorosłe już dziecko, które nie dość że studiuje na prestiżowym kierunku, to jeszcze jedzie na Erasumusa w miłe miejsce, gdzie warto je odwiedzić.

O Wenecji można by długo. Problem w tym, że po Tomaszu Mannie i innych trochę mam tremę. Zdjęcia znajdziecie sobie w necie, a opisy też. W tym samym miejscu. Ja Wam zaś mogę sprzedać jeden knyf czy jedno przemyślenie. Chcecie odróżnić Włocha spośród innych nacji? To proste jak zakup „Koszernej Metody Wychowawczej”. Oni są ładni (kobiety), oni są przystojni (mężczyźni). Oni mają styl. Jak oni się ubierają. Zapchałem sobie telefon zdjęciami facetów.  Jezusie. Jak oni mają styl. Nawet jeśli bym się tak nie ubrał, to nie mogę oderwać od takiego delikwenta wzroku. Bo od butów do fryzury wszystko jest przemyślane i dobrze wykonane.

Mam na to teorię. Oni wszyscy urodzili się w Wenecji. Wenecja jest piękna. Człowiek rodzi się i patrzy na to piękno. Piękną matkę, piękne mury, piękne kanały i piękne łódki, które odpychają gibcy gondolierzy. Myśli sobie wtedy „Przecież nie ubiorę się jak menel, bo wyjdę na pajaca”. Gdyby przyszedł na świat na blokowisku warszawskim, przedmieściach Bydgoszczy lub strzeżonym acz architektonicznie odrażajacym osiedlu w Gdańsku, gdyby do szkoły biegł przez opsypane odrażającymi reklamami i szyldami niczym trędowaty wrzodami Krupówki byłoby mu ubrać się brzydko łatwiej.

Na koniec wycieczki już w domu postanowiłem dodać ostatniemu wieczorowi przed powrotem do rzeczywistości trochę kolorytu i dokonać na Królowej Matce małej prowokacji. Musicie wiedzieć, że w swoim czasie Królowa Matka słynęła ze speklakularnych ataków zazdrości. Usiadłem więc przy niej i powiedziałem „Dobrze się przytulić do żony po tych wszystkich weneckich kurtyzanach”. Królowa Matka odparła ” Też się cieszę mężu, że wróciłeś. Zrobić herbaty z sokiem malinowym?” Najwyraźniej coś się skończyło.

Tymczasem – zamów Koszerną metodę wychowawczą!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *