W lesie i w tinderze

Aura sprzyja udaniu się do lasu, póki jeszcze nie okopała się tam na dobre maciarewiczowska gerilla terytorialna. Dzieciom takie wyprawy służą. Można zbanować telewizję, skonfiskować tablety, a potem przeżywszy symulację ataków padaczkowych, przeżywszy grozę ataków furii włącznie z gryzieniem, kopaniem i drapaniem zawlec potomków do lasu i edukować i pokazywać. To lepsze od szkoły. Bo kto lubi szkołę? Gimnazja zamknąć musieli, żeby znaleźli się ci, którzy (podobno od zawsze) są ich gorącymi zwolennikami. Szkoła jest jak balet albo koncert muzyki klasycznej. Wszyscy wiedzą, że istnieć musi, ale iść tam? Już jutro? Nie, nie. To już może lepiej później. Jakoś za tydzień.

Za to w lesie wszystko prowokuje do mądrej rozmowy. Proszę bardzo, oto przykład. Znajdujemy szyszkę. Od szyszki do drzewa. Albo nie. Szyszkę jednak odłóżmy na miejsce, bo jeszcze wywołamy Szyszkę z lasu i będzie po drzewach. Weźmy taki owoc leszczyny. I teraz bardzo ładnie przebiegamy od laskowego orzeszka do giętkiego pędu. Nagonasienne i okrytonasienne. Ładne to, estetyczne i bez brzydkich skojarzeń. W lesie trudniej przecież o gejowski seks, o czym boleśnie przekonali się bywalcy osławionego poznańskiego zoo, gdzie dwa słonie uprawiały sodomię męsko-męską. Zgroza!!!

Wracajmy więc do szyszki to jest orzeszka. Orzeszek spadł z drzewa. Na drzewie siedzi kukułka i kuka. A po co ona kuka, zapytają drogie (na same sandały wydaliśmy w tym miesiącu równowartość 50 piw rzemieślniczych) dzieci. No to się przysłuchajmy mowie ptaków. Generalnie, jak to u ptaków, przewijają się dwa tematy. Seks i przemoc. Przywoływania w celu założenia gniazda, albo nawoływanie do wypieprzania jak najdalej, bo to mój teren. Słyszycie jak krzyczą? Łąka dla wróblaków. Przybłędy wracajcie do Afryki. Zmień drzewo, bo jak ci przykukam to cię rodzona matka nie pozna…

Że też nikt jeszcze na las nie nałożył kontroli rodzicielskiej. Niech ich szlag Krzyżaków.

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *