Onuce Putina

Że będzie wojna z Putinem Miły Młody Człowiek mówił już od miesiąca. Razem z kopą ekspertów i analityków na przemian pękałem ze śmiechu lub tłumaczyłem, że to tylko blef, że kurdupel podbija stawkę, że potrząsa szabelką. Tymczasem MMC się upierał. I miał rację. Nie chcecie wiedzieć, co wieszczy teraz.

Może niektórych to zdziwi, może oburzy, ale już dawno temu postanowiłem, że zaraza nie zaraza, wojna nie wojna, a ja dalej będę swoją rzeczywistość w krzywym zwierciadle, półgębkiem uśmiechnięty opisywać (a i zmyślać, ile wlezie). „Ciekawe, czy będziesz taki mądry, jak na ciebie polecą bomby, cwaniaczku” – ktoś spyta. Zobaczmy. Mam nadzieję, że tak. Jestem pewien, że chociaż spróbuję. Tymczasem biorę się za pranie brudów. A onuce Wowa, czy tam Wołodia, niech sobie sam wypierze.

Tylko jedna zasada w życiu o życiu mi się sprawdza. W życiu to za nic i nigdy w życiu nie jest tak, jak myślimy, że będzie. Tylko inaczej. Raz lepiej, raz gorzej. Zawsze inaczej.

Zawsze myślałem, że jak będzie wojna to Królowa Matka wykupi całego Lidla, Biedronkę i Netto i zrobi zapasy na sto lat. Tymczasem Królowa Matka zapasów żywnościowych, który zazwyczaj mamy sporo, tymczasowo nas pozbawiła. Otworzyła przepastną szafkę na materiały sypkie i wszystko, co było nieotwarte spakowała, a potem przekazała w darze Ukraińcom. Razem z kurtkami i środkami czystości zataszczyliśmy to do odpowiedniego punktu. Na razie żyjemy bez zapasów, bo KM woli po pracy bawić się z dziećmi lub zabrać psa na spacer niż jeździć z wózkiem po hali. Słusznie.

Ja co dzień biegam. Postanowiłem być szczupły i przystojny, jak juz wejdą i tutaj, zgodnie z czarnymi Miłego Młodego Człowieka przepowiedniami. Poza tym szczupłych się więcej mieści do schronu. Lepiej się też szczupłym biega na wojnie, jak już mnie zmobilizują. Jestem nieśmiałym i cichym posiadaczem kategori D. Onegdaj mój ojciec poinformował mnie, że w wojsku tych z D na wypadek wojny zamierzają uzbroić w kije od szczotek (teraz może bardziej od mopów, bo drewno drogie) i popędzić na wrogie czołgi, aby sieroty boże i kaleki niepotrzebnie kuchni polowej nie obciążały.

Miły Młody Człowiek bawi się w ruskie wojsko. Co rusz nas najeżdża swoimi plastykowymi czołgami, atakuje, podbija i przeprowadza brawurowe operacje militarne. Idzie mu naprawdę dobrze. Znacznie lepiej niż Wołodii, który, umówmy się, przekonał się boleśnie, że zawsze jest inaczej. Inaczej niż doradcy i zwykłe przydupasy obiecywały. Ja też myślałem, że  MMC raczej będzie się bawić w Ukraińców czy Amerykanów. Cóż. Dzieci po wojnie też się w Niemcy bawiły. Za moich czasów, w latach osiemdziesiątych nikt Niemcem w podwórkowych zabawach nie chciał być. Trzeba było przymuszać, przekupywać albo brać na hitlerowców takie łajzy, że nawet im się obronić przed wepchnięciem ich w podłą rolę nie chciało. W efekcie często bywało tak, że na rzekomo kiepsko uzbrojonych i nielicznych partyzantów w liczbie pięćdziesięciu nacierało trzech niemrawych faszystów.

Wieczorami Miły Młody Człowiek się boi. Od wiadomości w TV sam ucieka, kiedyś go trzeba było wyganiać. Na uspokojenie nerwów czytamy sobie przygody Muminków.  Oleńka (znowu jest inaczej) znosi to lepiej od brata. Nie widać po niej śladów lęku. Czasem tylko sobie wargi przygryzie. Do krwi.

Internet obiega teraz dużo fantazji, co by ludzie zrobili Wołodii. Pozwólcie, że się dorzucę. Ja bym go skazał na los byłego prezydenta Serbii Miloszevicia. On to przez własny naród został z tronu zrzucony i do Haagi wygnany. Tam go osądzono i skazano. Mieszkał sobie w miłym (niektórzy twierdzą, że zbyt) komfortowym więzieniu nieustannie uskarżając się, że zbyt rzadko może do żony dzwonić i za krótko mu się z nią pozwala rozmawiać. Umarł sobie ten pan na chorobę układu krążenia. Tak sobie myślę, że uczciwy proces, odpowiednio długi wyrok na takie niby przytulne i w sumie łagodne więzienie dla kolesia, który był panem życia i śmierci wielu ludzi, który wojny wywoływał, cudze dzieci na cierpnie i śmierć skazywał, to musi być prawdziwe piekło. I tego mu z całego serca życzę. Jak najszybciej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *