Niedocukrzeni

Miły Młody Człowiek co sobotę chodzi na piłkę. Czy to ja go zapisałem? Ja. Czy ja z nim chodzę? Ja. Czy mam z tym problem? Mam. Wolałbym oczywiście, aby przesiadywał w bibliotece miejskiej, bo ja w jego wieku kończyłem już „Ogniem i mieczem”, ale po pierwsze trzeba uszanować zainteresowania Twojego dziecka, po drugie widząc, jak skończyłem, gdzie pracuję i czym na życie zarabiam, to co ja mu w ogóle będę…

Trochę człowieka martwi, że podczas gdy ulubioną piosenką MMC jest jak na razie „Pan policjant porządku pilnuje…” to ojciec jego kolegi z drużyny chwalił się trenerowi, że uczy swojego potomka kibolskich zaśpiewek łącznie z tymi o policji czyli, jak sądzę, chodzi o „Zawsze i wszędzie policja uprawiana seks będzie”. Jest to pewien problem, ale przecież zawsze tak jest, gdy wykształciuch spotka się z prawdziwym życiem, także stadionowym. Bardziej mnie martwi, że Miły Młody Człowiek od połowy treningu zaczyna się zachowywać dziwnie. To znaczy dokładnie tak jak polska reprezentacja przed Nawałką w momencie gdy przeciwnik wlepił jej skandalicznie łatwą bramkę zwaną szmatą. MMC płacze, pokłada się po murawie, kłóci z kolegami, a nawet wychodzi do szatni i mówi, że już nie chce grać w piłkę…

FullSizeRender12

Tę samą piłkę na którą czeka cały tydzień, o którą pyta każdego ranka, na którą pakuje się już w piątek wieczór i na którą ciągnie mnie co sobotę. Ponieważ drużyna nie ma dyżurnego psychologa, musiałem rozwiązania poszukać sam. Nie będę Was zanudzał opisami, jak na to wpadłem, ale w każdym razie odkryłem, że w czasie, w którym MCC ma trening, normalnie w przedszkolu je drugie śniadanie. Czyli proste – przyczyną zachowywania się jak debil jest spadek cukru. Niedocukrzenie pospolite. Odtąd wpycham w niego banana przed treningiem, a dodatkowo mam w kieszeni pokruszonego herbatnika i w wolnych chwilach docukrowywuję go, jakby powiedział Adaś Miauczyński. Pomogło. I pomyślałem sobie, że takich niedocukrowanych jest więcej. Szczególnie na pierwszych stronach gazet. Sądzę, że im także mogłyby pomóc odpowiednie słodycze. Na przykład dla Jarosława K. miałbym klasyczną, elegancką bombonierkę emerytowanego zbawcy narodu. Rysiowi P. sprezentowałbym torbę czekocukierków madera, pardon – malaga! Dla Antoniego M. najlepiej pasują Haribo słodkie misie. Ojciec R. najszybciej rozchmurzyłby się przy pierniku, Lech W. powinien skosztować kawałek czekoladowego Małysza, drugiego równie słynnego skoczka w historii Polski. I tak dalej i tak dalej. A jak ktoś dalej zachowuje się jak gówniarz, mimo docukrowania to polecam zabawę, którą wymyślił nasz trener. BEREK KIBELEK.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *