Jak (nie) wywieszałem flagę

Z opowieści ojca wiem, że dziadek zawsze wywieszał flagę na pierwszego maja, a w ogóle od jego domu zaczynał się pochód pierwszomajowy. Dziadek był rocznik 1900 i socjalistyczne ideały, święto pracy, pierwszy maj to były zupełnie inne ideały i święto niż po 45. Powtarzał to zresztą często.
Flagę wieszał, choć nie mógł się nią zbytnio napawać, bo (jeśli wierzyć ojcu) często zamykano dziadka do aresztu, czysto prewencyjnie, aby nie namawiał mieszkańców miasteczka do udziału w pochodzie pierwszomajowym. I tak się pochód pierwszomajowy od jego domu zaczynał, tylko bez niego.

Potem po wojnie dziadek flagę zawieszał pierwszego, ale pozostawiał do trzeciego maja, dokładnie tak samo jak wcześniej. Teraz tylko władza szarpała go o tego trzeciego. Na własne oczy i na własne uczy widziałem i słyszałem taką sytuację.
– Dlaczego ta flaga tu wisi? – pyta milicjant.
– Bo świętujemy trzeciego maja – odpowiada mój ojciec.
– Święto było wczoraj, dziś jest 2. i ani dziś ani jutro nie powinno być flagi. Na to jest grzywna, a jak nie zdejmiecie to druga grzywna i sąd. Do sądu pójdziecie.
– Proszę bardzo, ale ja nie jestem właścicielem tego budynku, tylko mój ojciec. On flagi nie zdejmie. Możecie go sobie aresztować. Ma osiemdziesiąt i parę lat. Pięknie będzie wyglądało, jak wleczecie staruszka do suki. Myślę, że pojawicie się w Radiu Walna Europa na bank.
– Kurwa, ja pierdolę – kończył rozmowę milicjant, bo to cykliczne dialogi były.

Co zapamiętają moje dzieci? Najpierw nie miałem flagi, bo się przeprowadziliśmy, potem bo zapomniałem kupić. Potem bo przecież nie ma uchwytu. Potem bo nie mam wiertarki. Potem…
– Może byś wywiesił flagę wreszcie?
– Wywieszę flagę jak odzyskamy niepodległość.
– Niepodległość od kogo odzyskamy?
– Hunty PiSowskiej!

Świadomy karłowatości tego dialogu, marności argumentu, durnoty wręcz, wczoraj się wkurzyłem. Chwyciłem udarową w dłoń, średnie dziecko pchnąłem w poszukiwaniu flagi, przykazując, że nie ma się pokazywać bez niej mi na oczy. No i proszę!

Aha, chciałem przy okazji pozdrowić darmozjadów od łasiczki i inne rody co miały kiedyś rezydencje z ogródkiem wielkości trzech województw. Dziadek was nie lubił, ja też nie!



2 Replies to “Jak (nie) wywieszałem flagę”

Skomentuj helpik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *