Dorosnąć do syna

Gdybym wierzył w siłę wyższą (niestety, jak to napisał Lec właśnie mnie powołano na ateistę, no agnostyka wyrażając się precyzyjnie) to uznałbym, że fakt iż dopiero po dwóch córkach urodził mi się potomek wyposażony w różnicę anatomiczną typu kuśka, nie jest przypadkiem. Miły Młody Człowiek jest z nami już pięć lat i mam takie przemyślenie, że do syna trzeba dorosnąć. Do dzieci w ogóle wypadałoby by być dorosłym, ale do syna szczególnie. Naturalnie mówię na podstawie własnego doświadczenia, nie wiem czy wszyscy jak ja mieli tak fajne, bezproblemowe w sumie córki. I wcale nie twierdzę, że MMC jest problemowy. Jest wymagający, jest narciarską trasą czerwoną. Jest samochodem z manualną skrzynią biegów, albo rowerem z ostrym kołem. Jest Szansą na sukces z profesjonalną linią melodyczną. Kiedyś napiszę (a właściwie już piszę) o tym książkę (kto kupi?). Tymczasem powiem, że cieszę się, że najpierw przyszli na świat potomkowie, którzy bardziej i szybciej wybaczali błędy. Niezmiernie jestem im za to wdzięczny. Miałem czas potrenować, dojrzeć, przygotować się. Nie żebym był z siebie jakoś szczególnie dumny. Ci, którzy znają mnie osobiście (pozdrawiam Cię nieustająco Arku) wiedzą, że nie jestem przesadnie z siebie zadowolony życiowo, a tym bardziej rodzicielsko. Skoro mam już tak wiele wad, tak dużo spieprzyłem, to Bogu dzięki, mam choć trochę więcej pokory i autorefleksji niż przeciętny Polak.
Gdyby moja przygoda z wychowywaniem dzieci zaczęła się od MMC, skończyła by się klęską spektakularną, a tak jest umiarkowanym sukcesem, a to rozumiem jako umiarkowanie spieprzenie potencjału superfajnego dziecka.

Po drodze (szkoda, że dopiero wtedy, ale dobrze, że jeszcze przed śmiercią) musiałem sobie poradzić z własną samooceną, porywczością i paroma innymi demonami. Dzięki temu MMC będzie się z nimi mierzył krócej, szybciej. Taką przynajmniej mam nadzieję. Na parę problemów i pytań wciąż nie mam dobrej odpowiedzi.

Na przykład: jaka jest rola mężczyzny w dzisiejszym świecie? Z jednej strony mamy być mistrzami poprawności płciowo-politycznej, co się często ociera już o śmieszność, z drugiej wciąż mocno trzyma się w kraju naszym postawa skrajnie buracka i wobec kobiet chamska rodem z epoki lodowcowej. Tego samego dnia widzę facetów, którzy paznokciom i strojom poświęcili więcej niż ja edukacji wczesnoszkolnej, a jednocześnie tuż za miedzą zaczyna się obszar wojny, gdzie wciąż liczą się gołe pięści, szybkie oko i żądza zabijania. Słyszę, że kobieta może wszystko, a dziewczynka ma prawo wyrosnąć na kogo chce i bardzo się z tego cieszę. Jednocześnie brzmi mi w uszach śmiech pani dyrektor przedszkola, gdy spytałem czy był kiedyś u niej pan przedszkolanek. „Był, ale się nie utrzymał” – wykrztusiła między jednym a drugim spazmem. Jeśli to nie jest seksizm, to wytłumaczcie mi jeszcze raz co to słowo znaczy.
Mądre mamy zachwycają się czasopismem Kosmos dla dziewczynek. Ja się zastanawiam, dlaczego czegoś podobnego nie ma dla chłopców?. Może ktoś (paru facetów?) będzie musiał się tym zająć?


One Reply to “Dorosnąć do syna”

  1. Co do ksiązki: ja kupię ją bardzo chętnie. Właśnie nadrabiam zaległości z ostatniego półrocza i jak zwykle jestem oczarowany 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *