Tych kilka słów

Jest parę takich słów, które działają zawsze. Uruchamiają w nas nieodkryte dotąd pokłady energii. Sprawiają, że robimy coś zupełnie innego, niż zakładaliśmy minutę temu. Przekonują nas, że warto krzyczeć, biegać, skakać w poszukiwaniu broni białej, ręcznej czy atomowej. Każda para ma własne, choć są też te, które zadziałają w każdym związku:

Impreza ma się ku końcowi. Mąż ma zamiar dopić piwko i spadać, tym bardziej, że koledzy ostro przynudzają, a jutro też jest dzień, co znaczy, że dzieciarstwo wstanie i będzie po człowieku skakać, nie bacząc na fakt, że wg promili jego ciało przynależy się jeszcze wytrzeźwiałce. Jesteśmy więc na etapie strzemiennego. W tym momencie właśnie żądna krwi i widoku utraty przytomności w wyniku przedawkowania wina kalifornijskiego małżonka rzuca hasło NIE PIJ JUŻ. No i biedny samiec nie ma wyjścia. Chciałby się przychylić do rozkazu olać kumpli, którzy odtąd nie nazwą go inaczej niż pantoflem, cipa, babą, łazją, ale nie ma sumienia robić tego swojej żonie. Przecież ona będzie musiała z tym piętnem męża łajzy chodzić. No więc pije. Nie chce, ale pije. A awantura wybucha już na półpiętrze.

Jeśli małżonka jest niecierpliwa i chce wywołać awanturę i utratę kontaktu z mężem w wyniku przedawkowania piwa niepasteryzowanego od razu, może użyć innego zaklęcia i przy pierwszym toaście rzucić: NIE PIJ TYLE. Efekt jest podobny, tylko następuje na początku imprezy a nie pod jej koniec.




Myślę, całkiem niezłym jest też jedno ze standardowych powitań. Na przykład po ciężkim dniu pracy, albo lepiej – po kilku dniach rozłąki… Uradowany człowiek widzi twarz swojej wybranki, pcha się do niej przez tłum relacji Zakopane – Gdynia, a częściowo też Kraków – Warszawa, a ten jak wiadomo jest szczególnie zajadły, wreszcie zdyszany i szczęśliwy spotyka się z nią na tyle blisko, żeby usłyszeć: JEZUS MARIA, JAK TY WYGLĄDASZ? To proste zdanie przenosi nas w czasy dzieciństwa i matczynego, GDZIE TY MASZ SZALIK? A że nikt tak jak dorosły facet nie lubi być traktowany jak dzieciak, to radość lekko się ścina, a miłe słowa powitania obrastają w jakieś sarkastyczne i ironiczne narośle.

Mnie osobiście najbardziej wzrusza Królowa Matka w sytuacjach granicznych. Wiadomo, kto w Polsce wyrusza samochodem powinien żegnać się z życiem, a przed dużym skrzyżowaniem żegnać trzy razy i to najlepiej lewą nogą, bo prawa będzie nam potrzebna do hamowania. Polska to kraj kierowców piratów, przy których somalijscy mogliby występować w dobrotliwych wierszykach Tuwima, zanim ich zabronią. Zrozumiałe więc, że wszyscy jesteśmy spięci ruszając w podróż. Bo nie wiemy czy do babci zajedziem, czy też do wujka Piotra z kluczem w ręku. A gdy już jakiś baran wyskoczy mi z bocznej uliczki i usiłuje zaatakować jak japońskie kamikadze, a ja mając do dyspozycji jedynie 75 koni mechanicznych, z których połowa jest otumaniona gazem LPG, a druga połowa taszczy walizy KM i zabawki dzieci, dosłownie staję na uszach i zderzakach, aby jego niecny cel udaremnić. I gdy w łut szczęścia przeważa szalę zwycięstwa na moją a nie samobójczego napastnika stronę, to Królowa Matka łapie mnie wtedy oburącz za moje prawe ramię, ściska ze wszystkich sił wrzeszcząc przeraźliwie: JEZUS MARIA, CO TY ROBISZ? ZABIJESZ NAS!

Ciekaw jestem ogromnie, jak to z Waszej, drogie panie, strony wygląda. Bo nie oszukujmy się, więcej kobiet niż mężczyzn bloga tego czyta. No więc, czy są magiczne zaklęcia, którymi wasi panowie rzucają na was nieodparty czar?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *