Świecące buty rzucają czyli nowe światło

Oleńka przekabaciła Królową Matkę, aby ta jej kupiła pewne, niedrogie, ale wyjątkowej urody tenisówki. Gdybym to ja był w sklepie, szybciej wysiekłbym wszystkich obecnych szarym mydłem niż się zgodził na ten zakup, albowiem tenisówki te świecą. Przy każdym kroku. Oleńka jest więc jednoosobową wiejską (w sensie mentalnym) dyskoteką, co podkreśla każdym stanowczym krokiem.

KM cieszy się jak dziecko, że Oleńka się cieszy jak dziecko z nowych butów. Ja i Małgorzata cieszymy się mniej. Starsza potomkini (pozdrawiam panią ministrę, ojca żeńskich form wszystkich słów świata) napisała była sms-a o treści potępiającej: „Jedziemy autobusem, Ola pokazała jak działają tenisówki już 10 osobom. Jutro sam ją odbierasz”. Nic to. Oleńka chodzi i postukuje butami jak Fred Asteire. Właściwie chodziła, bo dzisiaj rano, gdy ją odwoziłem zamiast iść dumnie jak wczoraj i przedwczoraj, zaczęła dziwnie szurać. Człapać jak pechowieć po polu minowym.

– Co się stało, cisną cię te nowe buty? – zaniepokoiłem się.

– Nie. Po prostu tak sobie chodzę.

– Ale niewygodnie ci?

– Nie. Tak lubię! – ucięła stanowczo Ola.

Pomyślałem, że może usłyszała, jak się nabijam z jej turbowieśniackich tenisówek i się zawstydziła. Zrobiło mi się głupio i przykro. Taki z ciebie ojciec – pomyślałem. Ojciec o moralności żołnierza robiącego falę młodemu wojsku. Na miejsce doszliśmy bez słowa. Nie zważając na ustalone zasady (ubieramy i rozbieramy się sami), gnębiony wyrzutami sumienia pomogłem Oli zdjąć kurtkę, a potem buty.

– Możesz mi to schować? – spytała Ola. I podała mi ośmiocentymetrowy (zmierzyłem!) patyk, który wyjęła z lewego buta. Potem podała drugi podobnej długości.

– Od dawna z nim chodzisz? – spytałem

– Od wczoraj. Schowałam je wczoraj, jak byliśmy na placu zabaw. Nie chciałam, żeby się zgubił.

Przypomniałem sobie, że to nie było pierwszy raz. Kiedyś miała w bucie korale. Innym razem cztery spinki do włosów. Rekordem było pięć dorodnym kasztanów. Potrafiła je nie tylko wsadzić do butów, ale jeszcze w tych butach biegać i hasać po placu zabaw jak młody źrebak. To tylko Quentin mógłby wymyślić:




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *