Potraktujcie to jako opowieść wigilijną. Pisałem ją długo, bo temat trudny. Rzecz w tym, że nadal tęsknie za moim tatą, który umarł już jakiś czas temu. Podobno (hugon wie, co w tych przywoływanych sentencjach jest prawdą, a co podróbą) wschodnie przysłowie mówi, że gdy się tęskni za zmarłym ojcem, to należy przyjrzeć się liniom wewnątrz własnej dłoni. Ja mam inny pomysł. Swój. Postanowiłem spisać jego ulubione przekleństwa i powiedzonka. Nie twierdzę, że je wymyślił, ale lubił ich używać. A ja nie chcę, żeby zostały zapomniane. Oto przekleństwa (i inne powiedzenia) mojego taty:
SKURWIEL PONURY
To jedno z moich ulubionych przekleństw, jakie słyszałem od ojca. Jeśli ktoś go zawiódł szczególnie boleśnie, jeśli ktoś okazywał się być niesłowny, nieuczciwy, po prostu – zły, to zostawał określany mianem skurwiela ponurego. Nietrudno sobie dośpiewać, że skurwiel ponury jest o niebo gorszy o skurwiela wesołego. Wesoły skurwiel nas oszuka, oszwabi, słowa nie dotrzyma, ale zrobi to na wesoło, może nawet nas rozbawi. Zostawi z pustymi kieszeniami, z poręczeniem jego długów, z mandatem, ze sprawą w sądzie, ale też mimowolnym uśmiechem na twarzy. Ponury skurwiel urządzi nas na szaro, a przy tym tylko zaciśnie usta w zawziętej gębie. Strzeżmy się skurwielów ponurych, tak łatwo nas zachodzą od tyłu!
NIECH GO DRZWI ŚCISNĄ
To można powiedzieć, jak zaatakuje nas znienacka skurwiel ponury. A niech go drzwi ścisną. Trzeba przyznać, że z całego katalogu okropności, jakie jeden człowiek może życzyć drugiemu człowiekowi, mój ojciec słał intencjonalnie złym bliźnim nie aż tak straszną karę.
OPOWIADAĆ DUPERSZNYTY
Długo trwało zanim dotarł do mnie źródłosłów tego przekleństwa. Musiałem usłyszeć, jak ktoś (spoza rodziny) mówi podczas przygotowywania śniadania „ale mi się duża sznytka chleba ukroiła”. Wtedy doznałem olśnienia. Dupersznyta jest więc po prostu kawałkiem z dupy. Ojciec był prekursorem jednego z popularniejszych dzisiaj przekleństw. Przecież że coś jest ” z dupy” mówią ostatnio wszyscy od więźniów po pracowników PR i uczestników wirtualnych (pożal się boże) show. Jednak on ten wulgaryzm pięknie zaszywał w zgrabnej formie – dupersznyta. Cóż za przedwojenny, elegancki sznyt!
KUTAS PIERWSZEJ WODY
To ciekawego określenie. Myślę, że ma to jakiś związek z siódmą wodą po kisielu czyli, że kutas pierwszej wody to taki kutas top class, crème de la crème wśród kutasów. Nietrudno sobie wyobrazić, że taki osobnik, to zupełnie inna osobowość niż skurwiel ponury. Ponury skurwiel jest raczej leniwy, nieruchawy i podstępny, a kutas pierwszej wody kojarzy mi się z przemierzającym (mętne) wody szybkim i niebezpiecznym szczupakiem, który się wciąż rozgląda kogo tu pożreć.
TRUDNO UHAHA
Tak kwitował ojciec mój niejedną porażkę. Czyli śmiech przez łzy. Trudno, znowu się nie udało. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze. Ale kichajmy na to, uśmiechnijmy się. Uśmiechnijmy się lecz fałszywie, nieszczerze. Smutno się uśmiechnijmy. Trudno sobie wyobrazić lepsze tłumaczenie powiedzenia c’est la vie.
SPIEPRZAJ DZIADU
Tak nie tylko śp prezydent, mój tata też potrafił tak poczęstować jakiegoś nachalnego delikwenta. Widać musiało to być w swoim czasie popularne.
BABA Z DZIURĄ
Baba z dziurą zawsze górą – mawiał, gdy kobieta wykorzystując swoje naturalne walory fizyczne zdobywała przewagę nad moim ojcem. Koronny przykład – łapanie kierowców na stopa. Przeciętna baba z (przeciętną) dziurą osiągała średni czas minut 15. Ja z ojcem: jednak godzina i minut 15.
NA ZŁOŚĆ NIEMCOM
– Można by to tak zostawić, ale na złość Niemcom zrobimy to tym razem dokładnie – słyszałem, ale nie tak znów często. W większości przypadków prowizorka wykonania wygrywała. Mimo to trochę się tych Niemców, którym powinno być przykro z powodu zrobienia im po złości musi po świecie jeszcze chodzić. Gdybyście kiedyś spotkali jakiś smutnych Niemców, pozdrówcie oraz przeproście ich ode mnie. Od nas.
WESOŁYCH ŚWIĄT
Takie słowa padały, gdy coś zostało bezpowrotnie zepsute. Najczęściej przez ojca osobiście. – No to wesołych świąt – tej śruby już nie odkręcę, starłem gwint.
Odpowiednikiem tego powiedzenia, ale wobec cudzych błędów najczęściej erotyczno-obyczajowych były stwierdzenie KONIEC BALU PANNO LALU.
I to tyle, co udało mi się przypomnieć i spisać. Powinno być tego dużo więcej, ale chciałem zdążyć przed wigilią. Wam też Wesołych Świąt życzę i pomyślcie przy zielonym drzewku o tych, których już nie ma. I ile Wam dali. Nie oblewajcie ich słodkim lukrem. Pamiętajcie żywych ludzi z krwi i kości – amen!