Podpieram strajkujących

Miły Młody Człowiek ma najwspanialszą panią przedszkolankę na świecie. Psychicznie stabilna niczym niedźwiedź, energia trzeb bomb wodorowych, choć wiek bardziej mojej mamy niż mój. Nawet jak się zapisywaliśmy do naszego przedszkola, to Królowa Matka znalazła obelżywości w sieci na temat tej konkretnej instytucji, że średnia wieku cmentarna. Na szczęście nie uległa psychozie i tak MMC trafił na najlepszą panią na świecie. Gdyby nie ona, to myślę, że początkowa niechęć do przedszkola przerodziłaby się w konkretny problem. Tymczasem MMC chodzi tam już całkiem raźnie. Razem z panią penetrują okolice naszego miasta, poruszając się na nogach, pociągami, tramwajami i autobusami. Codziennie są na dworze, gdzie młody harata w gałę i zdziera kolana, chyba, że naprawdę wiatr łeb urywa, albo smog dusi. Przedstawienia przez nią organizowane to nie występy jednego aktora i 24 statystów. I tak dalej. Mógłbym tak jeszcze długo. Mam do tej pani słabość, bo jeszcze na dodatek w ramach odreagowania jeździ w góry. Kto się zimą nie boi białych szczytów tego ja szanuję.
I ta pani właśnie nam się zbuntowała. Strajkować chce. I się z nią zgadzam i popieram. Bo dostaje śmieszne grosze niewspółmierne do jej kompetencji doświadczenia oraz zaangażowania. A gdyby nie ona, MMC nie byłby taki fajny jak jest.
Gdyby nie moja polonistka pierwsza, nie zacząłbym prowadzić dziennika w ramach walki z błędami ort. Tak, tak, drogie panie. Ten blog nie wziął się znikąd. Wziął się z bardzo sprytnego zadania domowego.

Gdyby nie druga polonistka to nie miałbym Wam tyle do powiedzenia. Z drugiej strony, gdyby nie pierwsza i druga pani od chemii, może bym polubił chemię.

Dobra. Jesteśmy dorośli i z pewnością już wiecie, do czego zmierzam. Niech sobie mówią, że zły czas, że hajs się nie zgadza i dać im nie mogą. Niech oskarżają, że to szantaż (każdy strajk to jakiś tam szantaż), niech twierdzą, że to polityczne. My po prostu ich poprzyjmy. Bo oddajemy im najcenniejsze co mamy. Nasze dzieci. Chciejmy, żeby Ci, którzy naszymi skarbami się zajmują, mogli zarabiać tyle, żeby móc czasem zabrać swoją rodzinę na obiad bez obawy przed komornikiem. Żeby sobie mogli kupić płaszcz, a nawet dwa. Żeby ich było stać na samochód. Żeby się nie musieli zalatywać po mieście w poszukiwaniu dodatkowych fuch. Żebym nie musiał myśleć, że pan od polskiego Małgorzaty, który jeździł z nią po całej Polsce w poszukiwaniu najlepszych spektakli teatralnych musiał w tych pociągach wyjadać ze śmietnika i pić wodę z kibla. Przepraszam za brutalność, ale matematyka jest bezwzględna.

Chciałbym, żebyście podeszli do nauczyciela albo pani przedszkolanki i im o tym powiedzieli. Że popieracie, że trzymacie kciuki. Bo jak oni wygrają, to i my wygramy. To takie proste! Jak już zrobiłem.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *