Są dialogi na ziemi i niebie, o których nie śniło się nawet Bergmanowi, ani scenarzystom (nie odpoczywają w pokoju) Klanu. Gdyby wasze ucho przyłożyło się mocno i ciasno do jednego ze współczesnych mieszkań, to taką rozmowę udałoby się wam zarejestrować:
(szuranie stóp po podłodze, dźwięk otwieranej lodówki)
– Nie wyjadaj z lodówki, kochanie!
– (do siebie) Ku, wróć, ja pie, wróć… Zainstalowała w lodówce odtwarzacz? Zwidy? Odrypało mi? Przecież wypiłem tylko trzy piwa. (głośniej) Idź precz duchu nieczysty. Idź precz, bo cię księdzem Międlarem poszczuję!
– Gruby nie wygłupiaj się, nie można po trzech piwach tak bredzić.
– Słyszę, cię, ale nie dochodzisz z lodówki. Gdzie jesteś?
– W salonie. Zamykaj lodówkę i nie wyżeraj.
(szuranie stóp po podłodze)
– Dobra, dobra. Czekaj idę do ciebie. Co ty tu robisz?
– Nie mogłam spać więc oglądałam zdjęcia w aparacie.
– Tym z największą kartą pamięcią na świecie? Która kosztowała więcej niż mój ślubny garnitur?
– Nie wkurzaj mnie. Siadaj i oglądaj. Widzisz?
– Co?
– Jacy kiedyś byliśmy szczęśliwi.
– Teraz też jesteśmy.
– Nie jesteśmy. I jacy byliśmy młodzi. Zobacz gruby, ty nie byłeś taki gruby.
– Nie widzę tu grubych. Kupujesz mi pogrubiające piżamy. A wtedy też światło korzystnie padało.
– Ja jaka piękna byłam. Jaka byłam wypoczęta. Ładna, młoda buzia. Szczęśliwa. Byliśmy tacy szczęśliwi. Tacy szczęśliwi. Teraz już nie jesteśmy.
– Jesteśmy przecież.
– Nie jesteśmy gruby, nie wkurzaj mnie. Zabiegani, zmęczeni, mijamy się. Mijamy się jak turyści. Smutne to. Tak szybko się to stało. Przecież nie jesteśmy starzy. Jeszcze wcale nie jesteśmy aż tacy starzy. A jednak jacyś zgorzkniali, zmęczeni tym życiem. Nie umiemy się cieszyć sobą. Cieszyć życiem.
– Ja umiem przecież.
– Gówno umiesz, nie denerwuj mnie! Jak się cieszysz życiem? Powiedz. Tylko całym zdaniem.
– Normalnie się cieszę. Bo trzeba się umieć cieszyć z małych rzeczy.
– Jakich?
– Na przykład, że podczas ostatniej aktualizacji lodówka się nam nie zawirusowała.
– Lodówka to nie wszystko.
– Nie, ale też nie mało. Musieliśmy wziąć na raty.
– Nie rób sobie jaj. Ja poważnie z tobą rozmawiam. Chciałabym kiedyś jeszcze być szczęśliwa tak jak na tych zdjęciach. Piękna, młoda. Z kochającym, romantycznym mężem. Myślisz, że to jest jeszcze możliwe? Czy już upłynęło zbyt wiele czasu?
– Tak.
– Co tak?
– Tak. To możliwe.
– Skąd wiesz. Czuję, że od tego czasu upłynęły lata świetlne, że już nie ma dla nas ratunku. (podnosi głos) Co ty robisz, do cholery ciężkiej. Nie wyrywaj mi aparatu. Jeśli skasujesz mi zdjęcie, choć jedno zdjęcie to wiedz, że cię zabiję, a potem się z tobą rozwiodę.
– Nic nie kasuję. Nic nie skasuję. Wyświetlam tylko informacje o pliku. Tak, tak właśnie myślałem. Nie lata świetlne temu, tylko 25 sierpień tego roku. Nawet pół roku nie minęło.
– Mówiłam. W ogóle nie jesteś już romantyczny.