Ludzie, no co wy

Dzięki USG już nie ma co do tego wątpliwości – nowa forma życia, która się rozwija w Królowej Matce, ma miedzy nogami joystick, znaczy się to będzie osobnik płci męskiej. Nas od płci bardziej interesowała budowa serca, stan nerek, liczba kończyn, słowem – żeby tylko zdrowe było. Jak na razie jest.

Jednak ten jeden mały (na razie nawet bardzo mały) joystick czegoś nas o życiu nauczył. Parę osób na wieść, że to będzie syn, dostało jakiegoś amoku. Osobiście oboje wolelibyśmy chyba dziewczynkę (Królowa Matka bo ma dużo pięknych sukienek, ja bo się przyzwyczaiłem do roli ojca córkom i chciałbym przy trzecim dziecku korzystać z tych doświadczeń), niemniej wieść o drugim mężczyźnie w naszym domu przyjęliśmy z godnością i natychmiast postanowiliśmy go kochać takim jakim jest, żeby nie powiedzieć pomimo. Ale z innymi było różnie, bardzo różnie. Muszę przyznać, ze mnie rozczarowali. Rozczarowały raczej, bo to kobiety były. Kobiety, które na wieść o joysticku dostały obłędu. I to panie należące do rodziny jak i z grona przyjaciół. Syn, kurwa rozumiesz, wreszcie będziesz miał syna, krzyczała ta która sama siebie feministka nazywa. Będzie nosił Twoje nazwisko, darła się koleżanka nasza bliska, o której wiemy, że chłopców w alkowie raczej nie toleruje. Więc nie, nie rozumiem właśnie… No co wy ludzie!? Czy my żyjemy w Chinach, albo wciąż w średniowieczu?

Przecież już nie ma potrzeby, żeby ktoś targał ciężką zbroję i miecz na wojnie z Turkami, czy dziedziczył cały majątek, aby szlachetny ród nie wygasł. Królem nie jestem, choć istotnie moja małżonka nazywa się Królowa Matka. A nawet gdybym władcą był i następcy potrzebował, to stan moich posiadłości jest równie duży co Stanisława Augusta po trzecim zaborze. Dlaczego więc drogim i znanym mi paniom wieść o synu mózgi zlasowała? Gdzie równouprawnienie, gdzie takie samo traktowanie płci, gdzie zdobycze feminizmu? I nie mogę przestać o tym myśleć, czy to jest kulturowe, czy też pierwotne zachowanie? No i dlaczego ja tego nie mam? Najwyraźniej nie jestem normalny w potocznym tego słowa znaczeniu. To nawet lepiej! Bo przy okazji wyznam, że porównując małych chłopców z małymi dziewczynkami mam wrażenie, że stanęli obok siebie przedstawiciele różnych gatunków. Dziewczynki są bardziej śmiałe, sprawniejsze intelektualnie, szybciej uczą się mówić, podczas gdy ich rówieśnicy są jeszcze trzymającymi się maminych spódnic niemotami. To może dlatego matka natura każe kobietom kochać chłopców bardziej, bo bez tego by sobie nie poradzili. Jak myślicie?




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *