Ktokolwiek widział

Co jakiś czas nasz dom elektryzuje prosty komunikat Królowej Matki. Jest prosty, ale zapowiada apokalipsę. Jego konsekwencje są takie same jak „Tora, tora”. Wiadomo, że gdy padnie sakramentalne „Gdzie może być…”, wybuchnie w naszym domu istne piekło. Bo to znak, że KM znowu nie może czegoś znaleźć. Na szczęście „znowu” zdarza się relatywnie rzadko i tylko dlatego nie jesteśmy jeszcze stałymi mieszkańcami któregoś z zakładów dla psychicznie i nerwowo chorych.

Zacznijmy od ważnego wyjaśnienia. Przyczyną poszukiwań nie jest zwyczajne zagubienie Bo KM nie gubi rzeczy. Ona po prostu odkłada je na inne miejsca niż powinna. Ale robi to zawsze inteligentnie. Co, zapewniam was, jest dużo gorsze niż zwykłe pieprznięcie gdziekolwiek. Bo jeśli ciepniesz jakąś rzecz byle gdzie, to o wiele łatwiej jest ją potem znaleźć niż gdy ona została schowana. INTELIGENTNIE schowana. Wiem, co mówię. Odnalazłem w moim życiu wiele rzeczy. Zagubionych i porzuconych. Niektóre znajdowały się same, jak pinezki i ostre kawałki klocków, które z mojej stopy musiał wyciągać chirurg. Jak każdy ojciec szukałem wiele razy zaginionych lalek, misiów i ukochanych książeczek. W tym celu zatrzymywałem odlatujące samoloty, zmieniałem trasy tramwajów, nadawałem autorskie audycje w domach handlowych. Wszystko to jest pikuś, bułka z masłem, banan z bułką, Małysz z bananem. Nad inteligentnym schowaniem al’a Królowa Matka bezskutecznie męczyliby się autorzy sukcesu złamania szyfru Enigmy, a Wołoszański nie mógłby kończyć swoim ulubionym „dowiemy się za 50 lat, gdy zostaną otwarte archiwa brytyjskiego wywiadu”. Guzik. Jeśli mój piękny umysł wzbogacony o lata obserwacji KM nie rozwikła zagadki to zapewniam, nikt sobie z nią rady nie da. Nie ma szans. Zresztą mi też się udaje tylko w dwóch przypadkach na trzy. I tego gdzie są bursztynowe kolczyki, otwieracz do wina w formie ciupagi (pamiątka z Gdyni), buty narciarskie damskie i fragment karnisza nie dowiemy się już nigdy. No chyba, że zdecyduję się kiedyś wynieść z naszego domu dokładnie wszystko, a potem przesiać przez sito i po jednej sztuce wnosić do domu.

Na czym polega istota inteligentnego schowania? Składają się na nie dwie rzeczy. INTENCJA I KONTEKST. Intencja jest prosta – KM chowa tak, żeby potem łatwo było znaleźć. To się nigdy nie zmienia. Zmienia się natomiast KONTEKST czyli czas i miejsce, w którym KM coś chowa. Prosty przykład. Kupiliśmy lodówkę. KM chowa gwarancję. A właściwie nie chowa jej, tylko odkłada tymczasowo. INTELIGENTNIE czyli kładzie obok kosza na śmieci, bo jest już pełen, więc jak będzie wychodzić to podniesie gwarancje i schowa do szuflady, gdzie je trzymamy. Teraz nie może, bo smaży placki ziemniaczane jedna ręką, a drugą ładuje zmywarkę. Potem ja, czyli tępy NIEinteligentny matoł wynoszę śmieci. Gderając pod nosem na tych, co nie umieją trafić do kosza na śmieci, wrzucam papiery do czarnego worka i wynoszę do kontenera. Kiedy orientujemy się, co się stało, rzucamy się do śmietnika, ale ten jak na dobrych amerykańskich filmach jest już pusty. Pościg za autem-śmieciarką nie udaje się, do domu wracamy rozważając odpowiedzi na dwa pytania: Jak można być tak głupim, by położyć gwarancję do nowej lodówki przy śmietniku oraz Jak można być tak głupim, by wyrzucić coś nie sprawdzając, co to jest.

To był przykład porażki, ale często dzięki znajomości terenu, meandrów psychiki KM i piekielnie błyskotliwej inteligencji udaje mi się rozgryźć niejedną zagadkę. Najważniejsze jest wtedy ustalenie wszystkich okoliczności, podczas których nastąpiło inteligentne schowanie. Naturalnie KM nie wie, nie pamięta i w ogóle nie męcz mnie, daj mi szukać. Ja jednak pytam dalej, bo w przeciwieństwie do niej nie biegam po mieszkaniu tylko siedzę spokojnie i intensywnie myślę. Skoro bilety na mecz Euro 2012 kupione zostały miesiąc temu, to może są w książce KM, którą wtedy czytała. Nie ma. To by było zbyt proste. Wracamy więc do wieczoru, gdy mi je miała dać (to miał być prezent). Kolejny raz pytam o to samo jak cierpliwy oficer śledczy. KM opowiada. Chciałam ci je podać wraz drinkiem do łóżka na dobranoc. Krzyknęłam z kuchni, czy napijesz się whiskey. Powiedziałeś że wolisz piwo. Spytałam, gdzie jest piwo. Odpowiedziałeś, że w sklepie. Kazałam ci się walić. Obraziłam się i poszłam spać. Bingo! Bilety są w zamrażarce! KM wsadziła je tam, bo wiedziała, że wszystko gubi, a skoro chciała je podać razem z whiskey, to wyciągając lód znajdzie bilety. Tak właśnie działa KM. Inteligentnie.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *