Lubicie wcielać się w różne role? W łóżku? My uwielbiamy! Wczoraj byłem kolejno:
– operatorem młota pneumatycznego
– poszukującą trufli świnką, która z wielkim zaangażowaniem wkłada swój ryjek pod każdy korzonek i nicuje darń najgłębiej jak się da
– wierzgającym się niekiełznanym ogierem chcącym zerwać się z ograniczających go lejców
– trafionym w brzuch młodym (a co, we wcieleniach wszystko jest możliwe) partyzantem tarząjacym się w agonii
– drwalem, który wraz z innym (nieznanym z twarzy i nazwiska) drwalem rżnął wielkie, wiekowe drzewo piłą typu: moja-twoja, moja-twoja. Piłę tę od czasu do czasu piłując pilnikiem.
Królowa Matka też nie próżnowała. Ona za to była:
– wspaniałym, rogatym (tak, tak, mamy równouprawnienie w łóżku) łosiem przyzywającym swoją dziką chęcią oszołomioną jego potęgą łoszę
– hitlerowskim sztukasem o poranku
– fin de siècle’owym woźnicą na Krakowskim Rynku, który wypił o jeden (albo pięć) absynt za dużo
– freejazzowym trębaczem, który opluwa pierwszy rząd dokumentnie, od prawego do lewego
Tak było właśnie. Wcielaliśmy się i bawiliśmy fantastycznie. Tylko od czasu do czasu, krótko, bardzo krótko i konkretnie, jak na filmach dla dorosłych, wymienialiśmy fachowe uwagi:
– Co mnie szturchasz?
– Bo robisz woźnicę znowu.
– Ja woźnicę? Ty robisz knura od godziny, a mnie woźnicę wypominasz. Śpij, albo daj spać innym.
– Jak mam spać, jak obok mnie leży pijany woźnica? Są jakieś granice do kufy nędzy. Pijanemu woźnicy się nie oświadczałem.
– Ja za knura też wychodzić nie obiecywałam. A w ogierach to raczej nie rżenie i bluzganie pianą najbardziej cenię. Śpij!
– Sama śpij ty pierwsza!
– Zamknij się i śpij. Tylko na boku. Na boku mniej żagujesz.
– Ty żagujesz w każdej pozycji. Przysięgam na Boga, jeśli będziesz dalej robić sztukasa to zrobię ci resuscytację. Oglądałem wczoraj Na dobre i na złe i wszystko wiem.
– Tylko spróbuj. Spróbuj tylko, to ci tę piłę co na niej grasz chochlą wyrwę i gardło przerżnę. I śpij już. Cisza.
– Sama bądź cisza.
– Ty sam!
I tak się bawimy ostatnio w łóżku właśnie. Mimo długiego stażu małżeńskiego nie ma w nim nudy, ani grama. Jak się już domyślacie, lekko jesteśmy podziębieni. Gardło, katar, kaszelek… a to sprzyja, sprzyja takim zabawom. Bo jak powiada poeta, (tym z nową maturą zdradzę, że) ten od Hamleta:
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje
// ]]>
„Hamlet” W. Shakespeare 🙂