A oto ich lista. Głupie rzeczy, które mówię moim dzieciom i za które pójdę kiedyś do piekła, ale trudno, bo wydają mi się bardzo śmieszne (chociaż jak twierdzi Królowa Matka, śmieszne wcale nie są):
Nie. Nie masz ptasiej grypy, tylko świńską. Już ci rośnie świński ryjek.
Trzymaj się mocno za rękę, bo jak się zgubisz, przygarną cię jacyś obcy ludzie i wychowają na elektorat PiS-u.
Nie właź tam, bo spotka cię tam śmierć w męczarniach. (Odtąd Ola pyta o co chodzi z tą śmiercią w mleczarni.)
Uczysz się? Ucz, ucz. Skończysz jak twoi rodzice wykształciuchy. Lepiej byś pograła w piłkę, jak twój brat.
Uczysz się? Ucz, ucz. Chętnych do pracy na kasie w Biedronce jest dużo. (wersja do dziecka starszego)
Czytasz Kubusia Puchatka? To nie wiesz, że na końcu go zabiją?
Bardzo dużo różnych fajnych rzeczy. – Jest to odpowiedź na pytanie Królowej Matki – co ty biedaku zrobisz, jak umrę przed tobą?
(Gdy Królowa Matka powraca z szkolenia, albo podróży służbowej, po kilku dniach nieobecności) Ta pani to jest wasza matka biologiczna. Przywitajcie się grzecznie.
Zobaczysz, jak pójdziesz do szkoły, to ci tam szybko zmażą tę radość życia z twarzy.
A właśnie, że MASZ to na siebie założyć. Bo jeśli Twoja matka, która cię nosiła pod sercem dziewięć miesięcy, która cię urodziła w męczarniach, która cię karmiła cyckiem, zdecydowała, że będziesz wyglądać jak kretyn, to będziesz wyglądać jak kretyn.