W takich dniach jak dziś nasz naród szczególnie mnie denerwuje. Wszyscy jak jeden mąż maja pełne usta matki, mamy, mamusi, mamuni. Jednocześnie do najpopularniejszych przekleństw należy ku..a mać. Ciekawe co nie? Tak samo z ojczyzną. Jak już pójdzie zagłosować 56% uprawnionych to media dostają gorączki, jakaż to był frekwencja. No jaka? Taka, że 44% nie poszło. I niech mi nikt nie mówi, że mają dość, bo to nic nie zmieni. Jak w 1989 roku można było po 45 latach zmienić naprawdę wiele, to poszło zagłosować ledwie ponad 62%. Łatwo policzyć, że 38% wybrało siedzenie w domu. Czyli gadanie o ojczyźnie to cała para w dudy czy tam w gwizdek.
Ja nie od wielkiego dzwonu Królową Matkę (moich dzieci) wychwalam. W cotygodniowych notkach, w wazeliniarskim trudzie cały rok jej się podlizuję. Do mamy swojej osobistej też dzwonię częściej niż 26 maja. Dlatego postanowiłem oficjalne obchody Dnia matki zbojkotować. Albo lepiej. Obejść, ale obejść przewrotnie. Wierszem poety wybitnego, ale nieszablonowego. Panie i panowie… Przed wami Rafał Wojaczek w wierszu Ojczyzna:
„Matka mądra jak wieża kościoła
Matka większa niż Rzymski Kościół
Matka długa jak transsyberyjska
Kolej i jak Sahara szeroka
I pobożna jak partyjny dziennik
Matka piękna niczym straż pożarna
I cierpliwa jak oficer śledczy
I bolesna jak gdyby w prologu
I prawdziwa jak gumowa pałka
Matka dobra jak piwo żywieckie
Piersi matki dwie pobożne setki
I troskliwa jakby bufetowa
Matka boska jak Królowa Polski
Matka cudza jak Królowa Polski”