Aleja naciągaczy czyli na co nie zapiszę Oleńki

Jak ogólnie wiadomo wrzesień jest miesiącem wywiadówek. O tym już pisałem nie raz i tym razem już nie napiszę. Powiem tylko że, gdy wyszedłem z wywiadówki Oleńki to, jak zawsze, musiałem wraz z resztą rodziców przebiec przez zorganizowaną dla nas ścieżkę zdrowia, albo jak kto woli aleję naciągaczy. Stali tam zdesperowani ludzie, którzy oferowali nam wszelkiego rodzaju zajęcia dodatkowe. W ubiegłym roku byłem na tyle głupi, żeby z nimi rozmawiać, brać ulotki itp. Tym razem jak dobrze wyedukowany rodzic wiedziałem jak tego rodzaju ścieżkę zdrowia należy pokonać. Otóż trzeba pochylić głowę nisko, chowając ją w ramionach i idąc szybkim krokiem, (broń Boże biec, bo można się przewrócić, wtedy jeden z naciągaczy pomoże nam wstać i gotowe, jest kontakt!) trzymając się środka przeć w kierunku wyjścia z alei naciągaczy. Tak właśnie zrobiłem, a wraz ze mną wielu innych rodziców. Przedzieraliśmy się desperacko do wyjścia mijając obojętnie naciągaczy, którzy za całych sił rzucali w nas ulotkami i starali się nawiązać kontakt wzrokowo i werbalny, potrzebny do tego, aby przekonać mnie, że tylko on/ona może zapewnić mojemu dziecku wszechstronny rozwój  i tylko jemu/jej powinienem oddać swoje pieniądze. Udało się. Dzięki temu nie zapiszę Oleńki na:

  • Piłkę nożną wraz z darmowym udziałem w turniejach co drugą sobotę oraz darmową rehabilitacją w klinice dla piłkarzy, tej samej w której leczą się sportowcy z naszej drużyny występującej w Ekstra(haha)klasie.

 

  • Na judo, które rozwija nie tylko ciało ale i umysł, zapewniając powodzenia w biznesie i polityce. Dodatkowa lekcja brudnych chwytów gratis.

 

  • Na lekcje łaciny wraz z nauką najważniejszych pism Kato Starszego gratis (osobnikom z nową matura tłumaczę, że to taki ich Lepper, który powtarzał, że Kartagina musi odejść czyli” Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.”)

 

  • Na japoński z darmową lekcją przygotowywania sushi albo (do wyboru jedno lub drugie) ostrzenia miecza samurajskiego gratis
  • Na chiński z niespodzianką (myśli Konfucjusza w wersji uproszczonej, oprawione w okładki z materiału bambusopodobnego ) gratis.

 

  • Na gimnastykę relaksacyjną z darmową wizytą u terapeuty rodzinnego gratis.

mamo

Nie zapisałem też Oleńki na dżdżudżitsu, ani na derkupaże, wyszywanie metodą łowicką, kiszenie owoców egzotycznych metodą kaszubską, ani nawet na staropolską białą magię. Olałem kurs nurkowania w jaskiniach, naprawę broni palnej w warunkach polowych oraz teorię z taktyki podczas wojny partyzanckiej w lasach podmiejskich (wraz z lekcją bądź Makgajwerem na leśnym dzikim wysypisku śmieci gratis). Na co ją wobec tego zapisałem? Oleńka wybrała sama. Mnie osobiście spośród zajęć, które sobie wpisała do grafiku, podobają się najbardziej lekcje gry na mandolinie. Nie wyrabiają zdolności przywódczych, nie pomagają osiągnąć doskonałości wewnętrznej. Po prostu miała na nie ochotę.
 

Poniższą piosenkę dedykuję wszystkim strajkującym dziś paniom i dziewczynom. Jestem z wami, a od 16-tej będę z dzieciami, bo mnie KM poprosiła, żeby mogła pójść powiedzieć, co myśli tym, co na to zasłużyli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *