Zacznijmy od oddania sprawiedliwości. Staropolskie przysłowie powiada, że kobieta podtrzymuje trzy ściany domu, a mężczyzna jedynie czwartą. No to wizualizujcie sobie sobie nasz dom jako salę kolumnową u jakiegoś cholernego dalekowschodniego satrapy. Wizualizujcie sobie Królową Matkę jako skrzyżowanie Sziwy, Atlasa i ośmiornicy, które własnymi licznymi rękoma te kolumny zastępuje. Ja zaś odpowiadam za 2 maksymalnie 3 boczne filarki, bez znaczenia strategicznego. Jednym z nich są poranki. Poranki należą do mnie. To ja budzę, ubieram, karmię, negocjuję, pocieszam, motywuję, namawiam, ekspediuję. Jestem jednoosobowym sztabem generalnym, kwaterą główną, podczas gdy ich ciała są pogrążone w śpiączce, fale mózgowe wykazują identyczną aktywność jak podczas śmierci klinicznej mój pracuje pełną parą.
A gdy wyjeżdżam, zmuszony do tego przez pracę (albo czasem przez zew gór, przy okazji pozdrawiam Cię Arku) to wszystko to pozostaje na głowie Królowej Matki. Wtedy ona musi do wizerunku Sziwy przyczepić jeszcze Sziwę poranną. Ja zaś mogę się pławić w porankach bez dzieci. I pławię. Teoretycznie. Bo w praktyce zegar biologiczny tyka. Tiku-tiku-tak, tiku-tiku-tak, tiku-tiku-tak. Aż się zatrzymuje na godzinie 6:44
6:44
Za minutę zadzwoni budzik. To znaczy normalnie, bo teraz przecież leżę w hotelowym/schroniskowym łóżku. Zazwyczaj budzę się chwilę przed budzikiem i wyłączam go zanim zdąży wydać z siebie choćby jeden, jedyny pisk. Ciekawe czy Królowa Matka wyłączyła…
6:45
Powinienem właśnie się budzić, a tu szach mat! Ja jestem już do połowy ubrany. Mam przewagę nad planem całe 40 sekund. Ciekawe czy Królowa Matka też ma. Pewnie nie. Pewnie przewraca się na drugi bok…
6:46
Normalnie o tej porze nastawiam mikrofalówkę na 50 sekund. Tyle potrzebuje mleko, żeby uzyskać temperaturę akceptowalną przez Miłego Młodego Człowiek.
6:55
Oleńka otwiera oczy po raz pierwszy i po raz pierwszy pada nieprzytomna na poduszkę.
6:59
Miły Młody Człowiek robi siku. Wycieram podłogę i włączam mu telewizor. Tak będzie go łatwiej ubrać. Ciekawe czy Królowa Matka wie, że rano najbardziej lubi rypnąć sobie Super Strike’s?
7:05
MCC jest już ubrany. Supa Striker’s są na pokładzie ich odrzutowca. Oleńka natomiast zasypia podczas ubierania się po razu drugi. Czy Królowa Matka będzie pamiętać, że Oleńka najbardziej boi spóźnić się na angielski, a jest zbyt zasapana, żeby wiedzieć, że dzisiaj nie ma angielskiego? Każdego ranka straszę ją angielskim, który jest tylko raz w tygodniu i każdego ranka to działa.
7:10
Królowa Matka odmawia wyjścia z łóżka po raz trzeci. Gdy grożę konfiskatą kołdry nazywa mnie złym, nieczułym członkiem. To już dziesiąty raz w tym tygodniu (każdego ranka przynajmniej raz). Jeśli teraz nie wstanie to będą w duuużych opałach. Czarnych, duuużych opałach
7:20
Mówię Oleńce, że za 10 minut powinna schodzić po schodach, jeśli chce zdążyć na autobus. Chyba zrozumiała, co do niej dotarło. Supa Striker’s się kończą, negocjujemy inną, krótką bajkę, po której MMC zgodzi się opuścić budynek. Przy okazji zakładam mu buty. Królowa Matka w tym czasie normalnie pije kawę. Lepiej wtedy nie zbliżać się do niej na długość ręki, ani zasięg słów powszechnie uznawanych za obelżywe. Czy ona już wstała, do cholery?
7:30
Oleńka ponaglona 20. raz wychodzi. (zapomnianą) Kanapkę i czapkę rzucam jej tradycyjnie przez balkon. Będę jutro musiał pójść do sąsiadów, bo czapki nam się kończą. Próbowaliście kiedyś trafić czapką w dziecko na chodniku z trzeciego piętra?
7:40
Miły Młody Człowiek pod wpływem założenia kurtki zapada na tajemniczą chorobę. Kręgosłup przestaje mu działać i nie jest w stanie utrzymać go w pionie. MMC zwiesza się na mnie utrudniając mi zakładanie. Czuję się jakbym był taką córką leśniczego i rozbierał swojego pijanego męża (także) leśniczego po wielkich łowach na Szyszkę, pardon dla Szyszki. Tylko rozbierać jest łatwiej a pijany leśniczy mniej się wierzga. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Tylko czy Królowej Matce też to powiedziano?
7:45
Wszyscy powinni być już w drodze. Wysyłam pierwszego sms-a o treści „I co udało się?”. Królowa Matka odpowie dużo później. Okazuje się, że wstali trochę później, ale to nic, bo wszystko się udało.
Jestem im kompletnie niepotrzebny.