Bo dobry Bóg zrobił co mógł, teraz trzeba wezwać fachowca.Ba! Tylko jakiego? Wiadomo, że z polecenia, wypróbowanego. Znalezienie takowego często jednak graniczy z poziomem trudności jaki sprawia uszatemu kurduplowi przejście przez ogarnięty wojną świat z dziwnym urządzeniem na szyi bardziej złośliwym niż rozładowujący się smartfon, a potem wrzuceniem go do wulkanu. Czyli, że trudne. Jerzy Pilch w pewnym filmie z pewnym posłem na sejm w roli głównej raczył stwierdzić o mężczyźnie polskim, że jak się nie jest impotentem, to już się jest w pierwszej lidze. Podobnie z fachowcami. Jeśli odbiera telefony, przychodzi na termin, a efekty pracy nie zawalą się zanim opuści naszą klatkę schodową, to już jesteśmy gotowi obwołać go mistrzem świata w jego kategorii. Jak się już znajdzie takiego białego kruka, jednorożca, to telefon zazwyczaj mamy zapchany innymi. Tymi, którzy po drodze odpadli. I robi się bałagan, a potem, jak rura walnie, dzwonimy po złego. Ktoś powie, że można ich po prostu kasować. Błąd! Wtedy w sytuacji kryzysowej, ryjąc po necie, pytając w rozpaczy znajomych na FB można nadziać się tego samego fiu..fiu bździu w głowie. W telefonie mieć trzeba, właśnie po to, żeby już więcej nie zadzwonić!
Dlatego ja wprowadziłem genialnie prostacki system oznaczania fachowców. Nazwiska i imiona nie są nam do niczego potrzebne. Zostawmy jest ministrowi Ziobrze. Ja zaś piszę czym się zajmuje dany pan, a kiedy sobie na to zasłuży, nadaję mu odpowiedni przydomek. Identycznie jak lud nadawał królom (Sprawiedliwy lub Krzywousty). Dzięki temu, jeśli po pół roku szukam fachowca, to nie nie muszę sobie przypominać, jak on się nazywał, bo co to w ogóle mnie obchodzi? Ważne, czym się ten człowiek zajmuje i jak to robi. Podzielę się więc moimi opisami, może i Wam pomogą uporządkować świat ludzi, którym zawdzięczamy, że nasze mieszkania wyglądają jak wyglądają:
– Elektryk, szybko przyjeżdża, ale niezbyt miły
– Pan Deseczka, ten od 3 razy poprawianego progu
– Pan od wody, nadaje się tylko do kibla
– Hydraulik, upewnić się że Królowej Matki nie ma w domu (to długa historia, która nie mieści się ani w polach przeznaczonych na opis w telefonie, ani w głowach niejednego filozofa, w każdym razie KM powiedziała, żeby się jej na długość ręki z zaciśniętym w niej nożu nie pokazywał)
– Fajni malarze, ale schować wódkę
– Złota rączką, choć bardziej brązowa i przy tym erotoman gawędziarz
– Od drzwi balkonowych, nigdy więcej!
– Cieknący karcher
– Od drzwi balkonowych, co nie ma swoich narzędzi (niech odda mój klucz 10)
– Fachowiec od niczego, upierał się, że podkład wystarczy do pomalowania balkonu
– Cykliniarz z pizdą (sic!) na oczach
– Lakiernik daltonista
– Tynkarz dwa dni później
– Murarz poeta lamentacyjny
A w ogóle to najlepszym fachowcem od wszystkiego jest oczywiście Królowa Matka. Ona zna się na wszystkim. Wie, jak powinienem trzymać śrubokręt oraz wiertarkę. Wie, który klej montażowy jest najlepszy. Zawsze, przy każdej pracy domowej stoi za mną murem i pokazuje palcem, co robię źle.
film pt. Wtorek, rez. Witold Adamek