Syn mój, skądinąd oficjalnie Miły Młody Człowiek, zachowuje się ostatnio wobec przedszkola jak PiS wobec UE.
Rankami jest na nie. Zdecydowanie. Kiedy tylko wyciąga rękę po poranne mleko, informuje mnie lojalnie, że do przedszkola nie pójdzie. Potem pije mleko, ogląda umówioną bajkę, a następnie robi dziką awanturę. Zaczynamy od kwitów. Podtykam mu pod nos umowy i zobowiązania, która dnia poprzedniego własnoręcznie (umowa paluszowa!) przed matką swoją i siostrą poręczył. Ale on jest jak Wałęsa w sprawie współpracy. Twierdzi, że był młody, zastraszony… Niczego nie podpisał, niczego nie pamięta, a jeśli nawet, jeśli załóżmy, czysto teoretycznie, że podpisał, to odwołuje, chrzani to i nigdzie nie idzie.
No więc ja na to zachowuję się jak typowy zły esbek i mówię: Oj, bo się pogniewamy.
On nadal odmawia współpracy. Ja ubieram swoje buty, swoją kurtkę i zakładam torbę a potem gonię go po mieszkaniu i ubieram na siłę. Gdy skończę Miły Młody Człowiek spływa łzami, ja cały lepię się od potu, bo jest mi gorąco. Gdybym ubrał najpierw jego a potem siebie, to wtedy MMC błyskawicznie się rozdzieje. Sprawdzaliśmy.
Potem schodzimy z trzeciego piętra, pakujemy się na fotelik rowerowy i jedziemy do przedszkola. Na sygnale ciągłym.
– Mamooo. Maaaaamusiu. Chcę do mamy – drze się Miły Młody Człowiek jednocześnie kolebiąc rowerem. Tu także jest podobny do starszych przedszkolaków z PiS-u. Kolebie czymś, co jak się wypieprzy, wypieprzy też jego i to prosto na chodnik, ale ma to gdzieś. Jego celem jest zrobienie maksymalnej trzody.I jest w tym dobry, cholernie dobry. Dlatego też nie jadę do celu najkrótszą drogą. Kluczę, zmieniam trasy i godziny przejazdu. Boję, że policja już na mnie poluje. Nie dziwię się im. Na ich miejscu też bym polował. Po tylu telefonach od sąsiadów, żeby coś z tym zrobili, po tylu zgłoszeniach od przechodniów, że jakiś ponury rzeźnik wiezie malucha przytroczonego do fotelika, a ten wzywa swoją matkę na pomoc.
W przedszkolu przynajmniej nikt mnie nie ocenia, nie wyśmiewa, nie próbuje podpieprzyć na policję. Fachowo i sprawnie przejmują kopiącego wrzaskuna i odprowadzają do celi to jest do stolika. I mam wolne. Łykam środki uspokokajające, popijam setką wódki i mogę lecieć do pracy.
A po popołudniu? Miły Młody Człowiek zapomina, że negował instytucję przedszkola, że to jest niszczenie jego suwerenności, jego tożsamości. Kradzież wolności. Nie pamięta, że był przeciw. Teraz jest czas cieszenia się z sowitych dotacji i atrakcji. Wychodząc karci Królową Matkę, że przyszła po niego zbyt szybko i nie zdążył się dostatecznie długo pobawić. Informuje, że zjadł pyszny obiadek, że się doskonale bawił. Przybija sobie piąteczkę z kolegami, z którymi koniecznie musi się spotkać następnego dnia. Macha do pani, która zapewnia, że był przeuroczy, fatastyczny, milusiński. Jak zawsze zresztą. Pani ma na to kwity. Zdjęcia filmy, relacje świadków. Zresztą – Miły Młody Człowiek nie zamierza zaprzeczać.
Słowem robi ze mnie Waszczykowskiego a chwilami nawet Syryusza Wolskiego.