– Tup, tup, tup. Synku. Synku. Kładź się spać!
– Nie.
– No już.
– Nie.
– Tak.
– Nie.
Zaciskam zęby. Odprowadzam synka do łóżka. Zanim wrócę, aby zająć miejsce po prawicy (lewicy?) Królowej Matki na naszej przechodzonej bardziej niż Trybunał Konstytucyjny kanapie, jest już znów z nami. Najwyraźniej chce kolejny raz pobić swój rekord. Z poprzedniej nocy. Nie on pierwszy wymyka się z uporem maniaka pewnym miejscom…
Zdzisław Najmrodzki wyspecjalizował się w okradaniu sklepów należących do sieci Pewex (ponad 70 razy) i kradzieży samochodów; ukradł ponad 100 polonezów (dokonywał przywłaszczeń wyłącznie tej marki samochodów[2]).
Wielokrotnie (29 razy) wymykał się pościgom, uciekał z konwojów lub więzienia. Uciekał między innymi z: pociągu (wykorzystał pijaństwo konwojujących go milicjantów), okratowanego pomieszczenia sądu w Gliwicach (jego kompani przepiłowali kraty), warszawskiego pałacu Mostowskich (wyszedł w mundurze milicjanta), gliwickiego aresztu (za pomocą podkopu).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zdzisław_Najmrodzki
Larsen, który dawał drapaka już 22 razy. Ostatnio 13 grudnia z więzienia stanowego Vridsloseselille w Albertslund pod Kopenhagą, gdzie odsiadywał siedmioletni wyrok za napad z bronią.
Niby każdy się spodziewał, że Larsen może znów uciec. Ale cóż z tego? Duńczyk przepiłował kraty piłką do metalu (skąd ją miał, duńskie media nie podają) i zwiał na dach po drabince linowej. Druga drabinka posłużyła mu do bezpiecznego zejścia na ziemię w innym miejscu.
Jak na Larsena, była to dość mało spektakularna akcja. W 2004 r. uciekł, wskakując do wywożonego akurat z zakładu kontenera pełnego liści. W 1995 r. jego kamraci wjechali buldożerem w mur więzienia. Powstała wyrwa, przez którą uciekło kilkunastu więźniów – w tym oczywiście Larsen. Sfilmowała to ekipa telewizyjna, która dostała wcześniej anonimową wiadomość.
Oczywiście. Można by go przywiązać, nie wiemy jednak, czy to się nie podciąga pod przemoc domową. A podobno już są listy proskrypcyjne na odbierających zasiłki 500+. Trudno się dziwić. Państwo zyskało by 6 000 rocznie. To nie są żarty. No i można w telewizji pogadać. Na marsze wiadomo jakie chodzą, kasę biorą, a dziecka krępować się nie krępują. Tacy to ci ludzie! Dlatego właśnie nie krępujemy, tylko namawiamy, prosimy i (co się jedynie sprawdza) odprowadzamy. Miły Młody Człowiek, owszem grzecznie za rączkę idzie do łóżeczka. A potem wraca jak wańka wstańka. To odprowadzamy dalej, a żeby go zmęczyć odprowadzamy na zmianę.
– Teraz twoja kolej.
– Nie.
– Tak!
– Chyba kpisz!
– Ja 5 razy byłam.
– Ja 6!
– Sześć? Może piw sześć wypiłeś. Twoja kolej. Proszę bardzo.
– Ja byłem na Asia Express, jak chciałaś zobaczyć kto odpadnie.
– Mówiłeś, że nie lubisz.
– Nie lubię, ale ty lubisz. To się podwójnie liczy.
– A ja byłam, jak myślałeś, że Gorczyca cycki pokaże.
– Ale nie pokazała. Nie liczy się więc.
– Co mnie to obchodzi, że nie pokazała. Myślałeś…
No i tak Miły Młody Człowiek zasnął sam wreszcie. Bo się okazało, że jak nie ma się komu opierać, to opieranie się jest bez sensu i idzie się spać. Biedny, a chciał być niepokonany.