– Ojciec, a gdzie jest Twoje świadectwo – pytałem wielokrotnie. – Spaliło się podczas wojny. – Jakiej wojny, jak ty w 1946. się urodziłeś. – Wojny polsko-jaruzelskiej smarkaczu – odpowiadał z godnością.
W końcu je znalazłem. W klasie ósmej miał trzy czy cztery pały. – Jak mi fizyk powiedział, że nie przejdę, to po prostu przestałem chodzić do szkoły. Nie było sensu. Wróciłem do niej we wrześniu – stwierdził z rozbrajającą szczerością i żelazną logiką. Ech, gdybym to ja tak umiał podchodzić do codzienności. Nie przerażałaby mnie nadciągająca przeprowadzka. I więcej bym miał czasu na pranie brudów. Które niniejszym otwieram. Przy okazji zagadka. Do kogo należy rym „Przeprowadzka – zapaskudzi się posadzka.”
Dzieci moje nie poszły w ślady dziadka lecz ojca. Na ogół miałem oceny dobre lub bardzo dobre. I oni także. To jest oczywiście miłe, choć człowiek się obawia, że mogą pójść w jego ślady. Skończyć studia, dostać pracę. Podczas gdy ja życzyłbym im losu kafelkarza, albo parkieciarza. Wokół tych ludzi chodzi się teraz na paluszkach suto podsypując kasą, żeby nie spłoszyć. Królowa Matka do dziś wspomina jak kilka miesięcy temu sfochował się nam kafelkarz. Foszył się lepiej ode mnie i Oleńki – musiała niechętnie przyznać KM. A Oleńka i jej mama nie są złe w te klocki, zapewniam was. Mawiamy, że ich ulubiona ulica to oczywiście Marszałka Focha. W Warszawie jest ona odpowiednio długa, rozległa i przerażająca.
Skoro przy wojskowych jesteśmy. Za tydzień przeprowadzka. Niestety jestem z tych marszałków co się zamartwiają na zapas, próbując rozwiązać każdy problem zanim się pojawi. Gdybym nadzorował wojsko przed bitwą, to rano wszyscy mieliby czerwone oczy, bo marszałek Wwwirgiliusz sprawdzał co kwadrans, czy żołnierze śpią tłumacząc im, że jeśli nie wypoczną, bitwa przepadnie. Królowa Matka ma już czerwone oczy i zaciśnięte pięści.
Gdybym urodził się po raz drugi, to wiem, co bym chciał robić. Chciałbym mieć posadę w tym urzędzie, co przygotowywał mi umowę dzierżawy kawałka ziemi od nowego domu. Zajęło im to 19 miesięcy. Wyobrażacie sobie, ile prań można zrobić w tym czasie?
Na koniec apel. Wiem, że generalnie pomimo zachęt niezbyt często kupujecie moją książkę – to ukochane, przezabawne, inteligentne dziecko, które można kupić na Allegro za śmieszne pieniądze. Tym razem nawet dobrze by było, gdybyście nie kupowali jej wcale, bo kolega, co ją wysyła, jest na wakacjach. I ucieszy się z tego, że będzie miał wakacje od wszystkiego. Możecie nawalić z kupowaniem w lipcu. No chyba, że ktoś musi. Dla link do Koszernej metody wychowawczej