– zawsze mu mało zabawy i nie rozumie, dlaczego inni nie mają na nią ochotę przez cały dzień. Co może być lepsze od ganiania się i darcia pyska?;
– uważa, że jest dorosły, ale nocą boi się spać sami i pcha ci się do łóżka;
– uważa, że jest dorosły, ale potrafi spłoszyć się od byle czego i wtedy salwuje się ucieczką w ramiona Ojca W.;
– wystarczy kilkadziesiąt sekund ciszy, żeby ogarną cię niepokój, złe przeczucia, które się na ogół niestety sprawdzają;
– lista zepsutych przez niego rzeczy jest dłuższa niż kolizji limuzyn rządowych. Jest pogromcą piłek, pilotów, klamek, krzeseł i można by tak wymieniać dalej, ale po co, nie tworzymy przecież leksykonu o sprzętach domowych;
– zanim przejdzie z kuchni do telewizyjnego (słowo salon od czasu gdy pojawił się w naszym domu, nie chce mi przejść przez klawiaturę) rozproszy się kilka razy, zacznie czymś bawić, by to potem porzucić i znaleźć sobie coś nowego
– w kontaktach z rówieśnikami równie łatwo przechodzi od przyjaźni do walki na śmierć i życie
– wystarczy, że wlepi maślane oczy w Królową Matkę by wydębić jakiegoś smakołyka
– kiedy stanie mu się jakaś krzywdę, nawet najmniejsza, wrzeszczy głośno pod niebiosa i tylko Królowa Matka może uśmierzyć ten ból
Dokładnie tak, właśnie tak zachowuje się mały chłopiec/mały szczeniak (niepotrzebne skreślić).