Że też wam się nie znudzi tak chlać co tydzień – dziwi sie królowa matka. Że też możecie tak chlać do rana – dziwi się żona M. M to mój najlepszy alkoholowy kolega. Razem, jeśli tylko warunki geopolityczne na to pozwalają, chodzimy na piwo. I nie nudzi nam sie to. Wcale a wcale. Bo my wiemy że dobry związek alkoholowy mężczyzny z drugim mężczyzną opiera się na zrozumieniu, cierpliwości i czułości wobec partnera, a w każdym dobrym alkoholowym spotkaniu ważne są 3 fazy:
1. Gra wstępna
2. Konsumpcja
3. Czułości pokonsumpcyjne
Gra wstępna zaczyna się juz na poziomie maili. Bo udana konsumpcja musi być dobrze przygotowana. Trzeba zadziałać na wyobraźnię partnera, a on odwdzięczy się tym samym. No więc zaczyna się zalotnie (Masz jakiś pomysł na ten wieczór, co pijemy?) żartobliwie (Ale obiecaj mi, że pijemy tylko po 3 piwka i kończymy bo mam jutro ciężki dzień). Czasem jeśli wiemy, że nasz alkoholowy partner to lubi, można też zostać chamskim brutalem (Dziś mam ochotę porządnie się naje@ać). Trzeba wiedzieć, co go najbardziej kręci, ale też czasem zaskakiwać, by picie się nie znudziło, nie strywializowało. Nie ma nic gorszego niż nuda w pubie, knajpie, czy przy domowym stole, gdy picie z kolegą nie przynosi już satysfakcji. By nigdy się tak nie stało, należy dbać o dobrą konsumpcję. To jest właśnie czas, kiedy można sobie okazać zrozumienie (Nie ma się czego wstydzić, mi pierwsze piwo też tak szybko wchodzi, to teraz ja zamawiam następną kolejkę). Można być dla siebie czułym (To co jeszcze po małym i idziemy na kebaba, u Twojego ulubionego Turka?). No i wykazać się cierpliwością, szczególnie gdy partner doznał splątania mowy lub zaatakowała go czkawka i wypowiedzenie każdego słowa jest dla niego wysiłkiem równym biegowi w maratonie, ale właśnie teraz postanowił opowiedzieć historię swego życia i wyrazić całość uczuć, które targają jego jestestwem.
A kiedy wieczór się już kończy, wyrzucili nas z ostatniej czynnej w mieście knajpy i trzeba wracać to wcale nie oznacza końca naszych obowiązków. Teraz jest miejsce na czułości pokonsumpcyjne, które zazwyczaj odbywają się na drugi dzień. SMS-wo, mailowo lub w inny sposób, który oferuje nam współczesna technika. Rozmowy te wyglądają mniej więcej tak:
M:Jak tam syndrom day after, głowa boli?
Ja: Boli, a co z twoją nogą? Widziałem że porządnie walnąłeś się w goleń, jak wsiadaleś do bagażnika taksówki.
M: Chirurg mówi, że za tydzień będę już mógł iść na pić piwo, bo spotykamy sie we wtorek, oczywiście?
Ja: No jasne! Mam nadzieję, że do tego czasu KM odwiesi mi szlaban za spanie na wycieraczce na klatce schodowej.
M: Sąsiad cię podkablowal?
Ja: Tak! Skąd wiedziales?
M:Zawsze mu źle z oczu patrzyło. Pewnie nie ma z kim na piwo iść.
I tak dalej i tak dalej. Bo my wiemy, że w naprawdę udanej konsumpcji gra wstępna powinna się zaczynać zaraz po skończeniu poprzedniej konsumpcji.