Jak jest zima to musi być zimno – takie jest odwieczne prawo natury i ono się od paru lat, pomimo wciskaniu nam kitu o globalnym ociepleniu, sprawdza. Gorzej jak wiadomo jest w Polsce z latem. Osobiście uważam, że stare nazwy pór roku są już nieaktualne i zamiast mówić: wiosna lato, jesień zima powinniśmy mówić pora zimowa i pora deszczowa. Zdarzają się jednak dnie, a czasem dzięki Ci Boże, całe tygodnie słonecznej pogody. Wtedy to całe nasze miasto rzuca się nad te kilka jezior, co to je wracający lodowiec rozrzucił od niechcenia po okolicy. Może jezioro to nie morze, ale plaża to jednak plaża. A każda plaża rządzi się swoimi prawami. Poza nią możesz mieć swoje poglądy, zwyczaje, przekonania, ale na plaży to wszystko znika. Każdy wygląda dokładnie tak samo. Hipster czy kibic Legii. Gorący zwolennik Bauamana czy wyznawca kultu Kanta i Nietzego. Przedstawiciel handlowy czy bibliotekarz. Nie wiem, jak to się udało zrobić, ale dyktatura bikini jest niesamowita.
Podobno jesteśmy wolnym narodem i nie dajemy sobie nic narzucać. Jak to więc możliwe, że w przysłowiowych gaciach na plaży wyglądamy wszyscy dokładnie tak samo? Że na plaży panują 3 modele kąpielówek męskich i może maksymalnie 5 strojów kobiecych? Bez względu na wiek, tuszę, przekonania i odwagę?
– Może byś kupił sobie coś innego niż te spodenki a’la sowiecki marynarz? Czy akurat mój mąż musi udawać matrosa? – pyta retorycznie Królowa Matka już któryś rok z rzędu.
A ja wiem co robię. Dopasowuję bowiem strój do swoich możliwości psychicznych i fizycznych. Gdybym miał sylwetkę greckiego olimpijczyka może wbiłabym się w kuse gatki, ale los i dieta tysiąca piw sprawiły, że raczej wyglądam na bosmana, tak też się więc na plażę odziewam. Co jak widzę, wcale nie jest takie częste. Bo dookoła panie w wieku moim czyli już poważnym, ubierają się najpierw jak pracownice klubów nocnych, a potem chowają się za słupami, zasłaniają kolanami przerażone własną odwagą, która kazała im ulec dyktaturze bikini.
Przesadą jest że każda kobieta jest piękna. I nie mieszajmy do tego wina, błagam. Natomiast w każdej kobiecie można znaleźć coś ładnego, albo choć prawie ładnego. I ona po pewnym czasie uczy się to eksponować. Jak ma jednego asa, to umiejętnie nim gra. Czasem to nie as, ani król, tylko walet. No trudno. Każdy brydżysta wie, że i dwójka może być ważna jeśli jest w odpowiednim kolorze. To samo dotyczy stroju. Ale jak można rozgrywać partię mając do dyspozycji materiał o powierzchni gazety na dodatek pocięty na trzy kawałki? Ile kobiet wygląda bardzo dobrze w bikini? Myślę, że jakieś 10%. Dobrze wygląda jakieś maksymalnie 20% populacji. Reszta nie powinna się w to pakować. Ale się pakuje. Dlaczego? Nie wiem na Boga.
Jest taka piękna łacińska sentencja Si tacuisses, philosophus mansisses czyli Gdybyś milczal nadal byłbyś filozofem. A ty kobieto, gdybyś się nie rozbierała, nadal byłabyś piękna! Piszę to bez złośliwości i sarkazmu. Królowa Matka świadkiem, że jestem wielkim przyjacielem kobiet i w każdej staram się znaleźć jakąś cząstkę piękna. Nie raz (i nie dwa) bawiliśmy oko widokiem ubierającej się kobiety. W przyciasnym stroju kąpielowy wyglądała głupio i źle, jak zmokła kura na smyczy, ale gdy zaczynała się ubierać… Stawała się co raz piękniejsza. Czasem zachwycała tak bardzo, że KM groziła mi, że dostanę po pysku jak będę się nadal gapił. Na w 90% nagą gapić mi się pozwalała, bo tam nie było nic ciekawego do oglądania. KM dobrze wie, co robi. Bo jak stwierdził kiedyś Polański erotyka jest wtedy gdy kura gubi piórko, a pornografia, gdy ktoś wali oskubanym kurczakiem o talerz. Precz z oskubanymi kurczakami, niech żyje powoli opadające piórko!