Uważni czytelnicy tego bloga (pozdrawiam Cię Arku) z pewnością wiedzą, że syn urodził mi się jako ostatni, po dwóch córkach. Właściwie oczekując dziecka liczyłem bardziej na dziewczynkę, ale nie mogę powiedzieć, żebym jakoś się psychicznie załamał taką niespodzianką. Naturalnie zdanie na ten temat miałem wyrobione. Obserwując dzieci różnej płci stwierdziłem (na potrzeby własne, matkom synów tych rewelacji nie opowiadałem), że mali chłopcy (tak do lat 3-4) to debile, słabo owłosione małpy, półgłówki i prawdziwym cudem natury jest to, co się dzieje z nimi później, czyli że wyrastają na inteligentnych, zabawnych ludzi w przeciwieństwie do… samych siebie w wersji pierwotnej. No więc rozprawmy się z kilkoma mitami, które powstały w mojej głowie. Dokonajmy więc swoistego unboxingu małego chłopca, dwa lata później:
Chłopcy są jak alfa romeo. Delikatniejsi i podatni na usterki.
No coś tym jest. Dowcip głosi, że ostatnio alfa zepsuła się podczas crash testów i nie dojechała do ściany. No coś w tym jest, coś w tym jest. Miły Młody Człowiek urodził duży (ponad 4 kg) i wyglądał na całkiem zdrowego, na tyle zdrowego, że pediatra przyznał mu 10 punktów w skali dziesięciopunktowej. Jednak później, gdy wzięli go na jakieś badania i nie chcieli oddać, zrozpaczona Królowa Matka szarpana złymi przeczuciami kazała mi go odszukać. Jakież (niczym w bajkach) było moje zdziwienie, gdy znalazłem go na oddziale opieki nad noworodkami gdzie podgrzewano go na jakiejś patelni do noworodków jednocześnie zapodając tlen do nosa. Lekarz coś zasmęcił o złej saturacji, ale pielęgniarka była rozmowniejsza. Niech się pan za bardzo nie przejmuje, jak znam takich delikwentów to jutro go oddamy i za miesiąc nikt nie będzie o tym epizodzie pamiętał – stwierdziła. I faktycznie tak było. Czyli alfa romeo. Niby stan doskonały tylko nie jedzie jak powinien. Z drugiej strony po pierwszych trzech miesiącach życie zrobił się chłopem twardym i na zarazki obojętnym. Gdy cała rodzina leżała pokotem ścięta anginą on miał lekki kaszel. Gdy grypa żołądkowa dewastowała nas wszystkich Miły Młody Człowiek rzygnął ze dwa razy bez przekonania, trochę więcej pieluch zużył, a potem stwierdził, że jest głodny i przestał zdradzać objawy, które resztę nadal toczyły. Czyli coś z tą alfa romeo się stało, albo to nigdy nie był włoski tylko japoński kompakt. Choć jak idziemy ulicą to najbardziej produktami motoryzacyjnymi w stylu włoskiego się jara. Alfy i lancie tak, volkswageny i fordy stanowczo nie. Za to naszą starą japonkę znajduje na parkingu szybciej niż Królowa Matka, Ola, Małgorzata i ja razem wzięci.
Mali chłopcy są niczym małpy – bardzo głupi. No niestety. Tutaj to się przestrzeliłem po całości. Cześć naukowców twierdzi, że człowieka od zwierząt odróżnia umiejętność używania narzędzi. W takim razie Miły Młody Człowiek zszedł z drzewa ewolucji zaraz po tym, jak w 9 miesiącu życia użył kija od szczotki by z lodówki zrzucić magnesy, które poza zasięgiem jego rąk umieściła Ola.
Mali chłopcy są prymitywni
Miły Młody Człowiek, gdy miał trzy miesiące, wziął do rąk z mojego nocnego stolika (no dobra starego biurka z Ikei, które Królowa Matka litościwie okryła obrusem) Myśli, Marka Aureliusza. No więc oczywiście, można twierdzić, że filozofia stoicka nie jest zbyt wyrafinowana, skomplikowana i są bardziej całościowe systemy, ale powiedzmy sobie szczerze – bardzo tu zgrabnie sprzedałem jakiego mam inteligentnego syna i inteligentne lektury. Jak na Polskę oczywiście, po podobno na Zachodzie książka Marka Aureliusza to synonim nudnego prezentu, jak się nie wie co komuś kupić – generalnie gorszy od skarpetek i krawata.
Owszem MCC lubi se polatać po chacie z obszczaną pieluchą w ręce i kuśką na wierzchu, bo jest młodym samcem człowieka. Młode i stare samce mają takie różne prostackie zachowania. Ja z pieluchą w ręce nie latam, a tym bardziej z gołym czymkolwiek, ale i o mnie KM potrafi powiedzieć – Gdyby cię teraz widzieli koledzy i koleżanki (na koleżanki kładzie podwójny akcent) z pracy, to by przestali myśleć, że jesteś taki kulturalny, jak się przedstawiasz. Nie wchodźmy w szczegóły fizjologiczne i pamiętajmy, że szlachcic na zagrodzie, może chodzić, jeść, spać i żartować jak mu się podoba.
Mali chłopcy są mało komunikatywni
Im dalej w stereotypy tym gorzej dla nich. Miły Młody Człowiek porozumiewa się językiem polskim doskonale, umie liczyć do 15, po angielsku do 6, a gdy wychodzi ze sklepu krzyczy: do widzenia, pa! I nie ma takiej w warzywniaku czy mięsnym kobiety, której by się serce nie ścisnęło wtedy i która nie szepnie głośniej lub ciszej: Ojej, jaki on jest uroczy. MCC nie ma też żadnego problemu, żeby formułować komunikaty wrogie, ale o tym poniżej.
Dziewczynki są milsze od chłopców
Nie wiem, czy to tylko ten model, czy MMC ma gen polityka podczas kampanii wyborczej, ale chłopak potrafi być bardzo miły. Przemiły. Serce matki mięknie wtedy jak większość parlamentarna źle skleconej koalicji. Natomiast, gdy postanowi być Niemiłym Młodym Człowiekiem to uwierzcie mi – jest największym złamasem świata. Potrafi eksplodować złością, jak by był bombą wodorową złych emocji. I to wcale nie musi być jakaś straszliwa krzywda. Wystarczy na przykład, że Królowa Matka przeczesze mu włosy, w złym momencie. Nie chciałem tego – krzyczy wtedy – Nie chciałem.
Szaleje bo nie chciał, a lektura starożytnych filozofów nauczyła go, że nie da się wejść do tej samej rzeki dwa razy. Nie chciał, a się stało i już się nie odstanie i nie cofnie i nie wróci. Królowa Matka nachyla się wtedy do mojego ucha i mówi: Zobacz sobie, jak wyglądasz w krzywym zwierciadle. – A potem leci przepraszać MMC;-)