Jestem ojcem dwóch córek, a ponieważ moje ojcostwo nie sprowadza się do zabierania potomków do kina raz na ruski miesiąc postanowiłem zabrać publicznie głos. Dlaczego? Powodów jest kilka. O to najważniejsze:
– czytając blogi o dzieciach najczęściej bolą mnie zęby jakbym jadł od rana do wieczora marcepanowy klej, postanowiłem więc w ramach odmiany dać trochę pieprzu, kamyczków do ogrodu, a jeśli cukier to wyłącznie do baku, aby zatrzeć silnik taniego sentymentalizmu
– blogi o dzieciach na ogół piszą kobiety i siłą rzeczy czytają kobiety. Brakuje mi w nich ujęcia z męskiej strony barykady. Paru seksistowskich uwag, kilku zaczepek damsko-męskich. Skoro nikomu się nie chciało to ja musiałem się tym zająć. I dla jasności – nie twierdzę, że nie ma blogów o dzieciach pisanych przez facetów, twierdzę, że nie ma blogów pisanych z perspektywy innej niż słodko-pierdząca (pardon za makaronizm, ale będzie ich więcej) matczyna miłość
– mam zamiar obalić parę mitów, między innymi ten, że dzieci są dobre i niewinne, że wszystkie dzieci są ładne oraz parę innych, o czym w następnych odcinkach
– mam nadzieję powiedzieć coś nowego, ciekawego o małych ludziach
– nie wszyscy lubią słuchać moich opowieści. Także tych o moich dzieciach. Tutaj nikt nie będzie mi przerywać
I to tyle. Więcej chwilo nie przychodzi mi do głowy, ale zawsze jest przecież opcja edit. No więc zaczynajmy, wkrótce pierwszy wpis na poważnie.