Te brzydkie słowo na k.

Brzydkie słowo na „k.”. Odmieniane przez wszystkie przypadki. Powtarzane do znudzenia. Klepane od rana do wieczora, jakbyśmy się zamienili w tybetańskich mnichów kręcących młynki modlitewne. Ja też nie umiem od niego uciec. Ale go tutaj nie wymienię. Wymienię za to inne, słowa, też na „k.”

Kwarantanna
Jakże jestem małostkowy w tym i osamotniony, ale irytuje mnie, że tylu ludzi pisze, że jest na kwarantannie podczas gdy nie jest. Siedzimy w domu bo nam rząd kazał, bo (chcemy w to wierzyć) uważamy, że to rozsądne. To nie kwarantanna. Jej obowiązkowo są poddani ci, którzy są podejrzani o kontakt z chorobą i możliwość na nią zapadnięcia.

Ktoś chce nas zabić.
Ktoś chce nas zabić. Znów mam to wrażenie. Oczywiście nieudolnie, ale idzie szeroko, przez cały glob. Co prawda, szanse nadal są małe. Niemniej jednak zrobiło się ponuro. Szczególnie gdy się przedawkuje telewizyjne wiadomości. Czasy są takie, że wiadomości tv najlepiej byłoby przyjmować w ilościach iście homeopatycznych. Ja się staram nie więcej niż godzinę. Nie częściej niż co drugi dzień. Przypominam sobie, że wcześniej już też ktoś nas chciał zabić. I że mamy wprawę w unikaniu takich zamachów.

Kometa nad doliną Muminków.
Czytamy sobie z Miłym Młodym Człowiekiem. Trudno o lepszą lekturę. Miły Młody Człowiek mówi mi, że wszystko na pewno dobrze się skończy, bo to przecież książka dla dzieci. Dobrze gada.

Kosmos
Zauważyliście jak bardzo przyroda jest obojętna na nasze dramaciki. Wiosna piękna, kwiaty pachną, w rzekach ryby szykują się do tarła. Nie jesteśmy im do niczego potrzebni. I nigdy nie byliśmy. Wczoraj byłem w lesie. Czułem się jak partyzant, na którego Niemcy zaraz urządzą obławę. Tylko Niemcy nie mieli dronów. Nad rzeką wyrósł wielki księżyc. Wielki rumiany, niewzruszony patrzył na naszą panikę w mrowisku.

Katolicy. Prawdziwi.
Znam paru takich, których królestwo nie z tego świata. W kościółku zawsze krzyżem, wszystkie msze muszą się zgadzać w kajeciku, a teraz jak przyszło coś, co zabija, to najchętniej schowaliby się w słoiku ze spirytusem. Siedzą i oglądają TV Hiobowe wieści całą dobę. Jak im mówię, że przecież jeśli Bóg ich wezwie, to nie ma się co opierać, tylko spieszyć do królestwa niebieskiego, chcą mnie po pysku lać. I laliby gdyby się tak nie bali zakażenia.

Karteki
Też was zastanawia dlaczego karetki jadące przez puste miasto muszą wyć sygnałami? Przecież nie ma im kto blokować drogi, nie ma kogo zmuszać do ustępowania. Sygnał świetlny by wystarczył. No ale wtedy nie byłoby tak dramatycznie. Nawet jak się wiezie stabilnego pacjenta ze szpitala do szpitala.

Komedianci. Marni.
Kiedyś myślałem, że tam na górze jest ktoś kto nad nami czuwa, potem okazało się, że to jest rząd – żartował Woody Allen. Od czasu gdy staliśmy się zakładnikami nieszczęśliwego karła moralnego, który prywatną żałobę pomylił z ogólnopaństwową walką postu z karnawałem nie miałem takich złudzeń. Niemniej i tak zaskakuje mnie ich buta i nieudolność, głupota i pycha, krótkowzroczność i zaślepienie. Mam nadzieję, że poniosą stosowną karę. Ale tu akurat jestem pesymistą.
PS
Kurwa mać.

Rysunek przygotował Miły Młody Człowiek. Przedstawia on, jak kazał mi zapisać: „serce, które przebija miecz wirusa, wokół miecza owija się wąż, gdyż wirus przyszedł od wężą”.

Informuję, że w dalszym ciągu sprzedaję swoją książkę. W formie bezpiecznej, ebookowej, wolnej od wszelakich wirusów. Zamawiajcie więc Koszerną metodę wychowawczą!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *